R E K L A M A
R E K L A M A

Pomruki na przesłuchaniu. Mężczyzna zaatakował nożem swojego znajomego

Miał tylko wynieść śmieci i pójść do parku na spacer. I właśnie wtedy w środku dnia został zaatakowany przez swojego wieloletniego znajomego. Najpierw został dźgnięty nożem w policzek pod okiem. Napastnik nawet nie wyciągnął narzędzia z reklamówki.

Rys. Paweł Wakuła

A później zadał jeszcze dwa ciosy – w klatkę piersiową i w brzuch. Przed poważnymi obrażeniami ofiarę ochroniła gruba odzież, bo to była zima. Waldemarowi N. udało się nawet o własnych siłach wrócić do domu. Nie bardzo jednak wiedział, skąd taki atak agresji ze strony starszego o dziesięć lat znajomego. Dlaczego krzyczał na ulicy, że go zabije?

Policjanci zapukali do mieszkania napastnika jeszcze tego samego dnia. Nie otwierał drzwi, a gdy je wyważono – spał w środku. Po obudzeniu stawiał opór: był agresywny, bluźnił i zapierał się nogami. Podczas pierwszego przesłuchania nie przyznał się do niczego: był apatyczny, na pytania odpowiadał pomrukami i monosylabami. Siedział na krześle z zamkniętymi oczami i milczał.

Później, gdy usłyszał, że jest podejrzewany o usiłowanie zabójstwa, zdenerwował się i krzyczał:

– Trudno mi zrozumieć treść tego zarzutu, bo to jest stek bzdur. To kłamstwo ukartowane przez pokrzywdzonego i spisek przeciwko mnie.

Odmówił także podpisania protokołu przesłuchania, używając przy tym wulgarnych słów.

Podczas posiedzenia sądu w sprawie tymczasowego aresztowania również nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i wyjaśnił, że nic nie pamięta, bo zażywa leki.

– W ogóle nie kojarzę, żebym tego dnia spotkał się z pokrzywdzonym – oświadczył.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-07-07

Jacek Binkowski