Fascynował wielu, m.in. Olgę Tokarczuk, która, odbierając niedawno tytuł doktora honoris causa Sorbony, przypomniała swoje duchowo-poznawcze powinowactwa z Jungiem.
Ten podróżnik po meandrach psyche, syn ubogiego pastora, a według rodzinnej legendy wnuk Goethego, zanim powędrował za tym kimś albo czymś w nas nieznanym, to najpierw pojechał ze Szwajcarii do Paryża. Miał 27 lat i dyplom doktora po obronie pracy O psychologii i patologii tak zwanych zjawisk tajemnych. Paryż go zafascynował. Prowadził tu życie intensywne, choć ubogie. Mieszkał w hotelu Balcons przy rue Casimir Delavigne, gdzie pokój kosztował jednego franka za noc. Słuchał wykładów Pierre’a Janeta w College de France i pracował w jego laboratorium psychologii doświadczalnej w szpitalu Salpetriere. Janet, przez niektórych uważany za twórcę psychoanalizy, jeszcze przed Freudem wywarł duży wpływ na młodego Junga, który do końca życia z wdzięcznością to podkreślał. Wizytował i inne szpitale, zaglądał do dzielnic nędzy, kafejek, galerii, muzeów. Obserwował kopistów w Luwrze; malował obrazki paryskich zaułków, a bywając w „strasznym stanie”, szukał pociechy w burdelach i w rozmyślaniu o Buddzie dzięki lekturze Schopenhauera.
Subskrybuj