Andrychowskie studium przypadku też ma walor baśniowej alegorii piętnującej obojętność. W baśni Andersena była to obojętność społeczeństwa, w Andrychowie – obojętność państwa. Dziewczynka z Andrychowa, którą zabił na ulicy masywny wylew krwi do mózgu i nikt tego nie zauważył, jest już pochowana. Ale z jej ciałem nie udało się pochować wyrzutów sumienia ludzi, których jej śmierć też obeszła i sobie z nią nie radzą.
– Czujemy się skrzywdzeni medialnym przekazem – żali się burmistrz miasta, a miejscowy proboszcz dodaje: – Nie można obwiniać mieszkańców miasta, którzy jej nie zauważyli. Obaj panowie mają rację, jednocześnie jej nie mając.
Zgodzić się trzeba z burmistrzem: – W naszych czasach, przy takich technologiach, w centrum miasta taka tragedia nie powinna się zdarzyć.
Subskrybuj