Po raz pierwszy zasugerował w ten sposób, że jego plany ubiegania się o drugą kadencję mają na celu przede wszystkim udaremnienie powrotu do władzy jego poprzednika. Słowa te padły 5 grudnia podczas spotkania pod Bostonem, podczas którego zbierano fundusze na przyszłoroczną kampanię prezydencką Bidena. Gospodarz Białego Domu po raz kolejny oskarżył wtedy Trumpa o to, że jest zagrożeniem dla demokracji. Po powrocie do Waszyngtonu 81-letni przywódca USA złagodził nieco swoje słowa. Zapytany, czy zrezygnowałby z kandydowania, gdyby Trump uczynił to samo, odpowiedział: „Nie teraz”.
Subskrybuj