Kawiarnia „Zaklątek”. Poczuj się jak prawdziwy czarodziej

Beata Siedlecka, teatralna charakteryzatorka, otworzyła w stolicy kawiarnię, która klientom ma kojarzyć się z ich najweselszymi latami. 

Fot. Facebook

A dokładnie z ulubionym bohaterem z dzieciństwa – Harrym Potterem.

– Od ponad 20 lat jestem wielką fanką Harry’ego Pottera (…). To magiczne uniwersum mocno wgryzło się w moje życie, moje serce i moją duszę (…). Jeszcze pracując w teatrze, hobbistycznie zajmowałam się cukiernictwem. Pasją dzieliłam się z rodziną i znajomymi, którzy wiele razy zachęcali mnie, żebym poszła w tym kierunku (…). Ale wiedziałam, że nie chcę prowadzić zwykłej cukierni czy pracowni tortowej (…). Jestem osobą szalenie kreatywną, która, by żyć – potrzebuje tworzyć. I wtedy niczym z nieba spadł pomysł, że (…) mogę stworzyć miejsce związane z Harrym Potterem – wspomina Siedlecka.

Koncept narodził się pięć lat temu, jednak z powodu problemów zdrowotnych nie mogła go zrealizować od razu. A później usłyszała, że ktoś chce zrobić to samo, więc postanowiła działać. – Rzuciłam pracę w Teatrze Kwadrat. I dobrze, bo okazało się, że aby dostać dofinansowanie na otwarcie swojej kawiarni, czyli pożyczkę unijną, muszę być bezrobotna. Miejsce znalazłam przez przypadek – okazał się szczęśliwy, bo lokal znajduje się kilometr od mojego domu, a do tego przy ulicy Smoczej, co doskonale zgrywa się z tematyką lokalu. Tak powstał „Zaklątek”. Wystrój kawiarni jest baśniowy. – Jak kadr z mojego snu. Wymyśliłam wszystko sama, łącznie z kolorem ścian i tapetami (…). Niektóre meble pochodzą z mieszkania mojej warszawskiej babci, z którą byłam bardzo związana (…). Co ważne, „Zaklątek” wcale nie jest w pełni potterowy, ale nigdy nie miał być (…). Nie chciałam, by odnaleźli się tu tylko fani Harry’ego Pottera, lecz wszyscy goście.

W menu dla każdego coś miłego. Dla wielbicieli książki J.K. Rowling – Smocze Jaja, dla tradycjonalistów – sernik, będący chlubą właścicielki, dla cukrzyków słodkości bez cukru, dla alergików – bez glutenu. – Wszystko przygotowujemy sami na miejscu, nie używamy półproduktów. Osobiście czuwam nad wypiekiem ciast, w końcu to moje hobby. „Zaklątek” jest miejscem dla najmłodszych? Niekoniecznie. Oczywiście przychodzą tu dzieci z rodzicami, jednak wieczorem kawiarnia zapełnia się dorosłymi, którzy też lubią magiczny nastrój i nie gustują w alkoholu, bo w „Zaklątku” go nie uświadczą. To miejsce dla marzycieli, a do podsycenia ich wyobraźni wystarczą tematyczne eliksiry. 

2023-11-06

E.W. na podst. Gazeta Woli, Puls Biznesu