Świat filmowy wiedział już od dwóch lat, że w naszym kraju powstaje film, którego reżyserem jest aktor znany z takich produkcji jak „Social Network” (historia powstania Facebooka) czy „Iluzja” (opowieść o grupie wszechstronnie uzdolnionych iluzjonistów). Jesse Eisenberg (41 l.) tym razem wziął się nie tylko do reżyserii, ale też napisał scenariusz filmu pod tytułem „Prawdziwy ból” i obsadził siebie w jednej z dwóch głównych ról męskich.
Do udziału w produkcji zaprosił też Kierana Culkina (42 l.), który po tym, jak brawurowo zagrał w serialu „Sukcesja”, święci na świecie prawdziwe triumfy. To w amerykańskiej kinematografii obecnie jedno z najgorętszych nazwisk. Obaj aktorzy wcielają się w postaci kuzynów, którzy z Nowego Jorku przylatują do Polski szukać śladów swoich polsko-żydowskich przodków. „To film o wynikającym z historii, ale też o współczesnym bólu. O tym, jak one się przenikają” – opowiada scenarzysta i reżyser. Eisenberg nie kryje, że scenariusz „Prawdziwego bólu” jest w dużej mierze zainspirowany jego własną podróżą do ojczyzny nieżyjącej już babci. Jesse mówi w wywiadach, że ten film to jego list miłosny do Polski. Do udziału w produkcji zaprosił również Jennifer Grey (64 l.). Starsze pokolenie może pamiętać jej nazwisko, bo to właśnie ona zagrała Baby, główną postać kultowego „Dirty Dancing”, który w Polsce nosił wywołujący salwy śmiechu tytuł „Wirujący seks”. Wszyscy troje przyjechali do Warszawy, by na premierowym pokazie w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN zaprezentować tę niezwykłą filmową opowieść polskim widzom. Aktorzy udzielali też kilku wybranym redakcjom wywiadów na czerwonym dywanie. Dziennikarzy zachwyciła ich naturalność, otwartość i bezpośredniość. Kieran Culkin i Agnieszka Laskowska z Polsat News podziwiali nawzajem… swoje bransoletki, które oboje noszą na nadgarstkach w dużych ilościach. „Mogę dostać tę?” – zapytał dziennikarkę aktor, wskazując palcem jedną z jej koralikowych ozdób. „Oczywiście” – odpowiedziała i już za chwilę Amerykanin wkładał na rękę bransoletkę. „Dziękuję, dziękuję ci bardzo” – mówił wyraźnie ucieszony Culkin. Jego biżuteria to między innymi bransoletki z imionami dzieci i inne, podarowane przez najbliższych. Nie było więc mowy, by oddał którąś z nich. Mogą być tanie, dla niektórych nawet tandetne i kiczowate, ale dla niego mają wielką sentymentalną wartość. W rozmowie z mediami aktorzy opowiadali między innymi o pobycie w Polsce i wyzwaniach pracy na planie: „Filmowaliśmy w pociągach, w samolotach. Na lotnisku JFK i na lotnisku w Radomiu” – wspominał ze śmiechem Eisenberg. Artyści opowiedzieli mediom także o pamiątkach, które zabrali do domu. Culkin kupił dla swojej żony i dwójki dzieci… kapelusze góralskie. W filmie jego bohater też taki nosi. „Naprawdę wspaniale się tu czuję” – mówił w rozmowie z Polsat News Jesse Eisenberg. „Moja rodzina jest stąd. I choć oczywiście sprawy potoczyły się tak źle (myślę o Żydach, Polsce i wojnie), moje doświadczenie powrotu tutaj osiemdziesiąt lat później jest niesamowite”.
„To film o byciu człowiekiem” – dodała Jennifer Grey. „O poczuciu łączności z innymi, o pamiętaniu, co jest w życiu ważne. Moją bohaterkę Marcię poznajemy w bardzo trudnym dla niej momencie, kiedy ma poczucie, że być może wszystko się dla niej już skończyło”. Z Marcią zaprzyjaźnia się podczas podróży po Polsce Benji grany przez Kierana Culkina. Ale on też nie jest wolny od własnych problemów. „Moja postać niesie prawdziwy ciężar, ta postać naprawdę przechodzi przez wiele” – mówi Culkin. „Jednak Benji próbuje udawać, że nic się nie dzieje. Jestem bardzo dumny z tego, co udało nam się w tym filmie osiągnąć, ale nie było to zawsze łatwe psychicznie zadanie” – podkreślił gwiazdor. O tym emocjonalnym ciężarze pracy nad swoją rodzinną historią mówił też Jesse Eisenberg: „Kręciliśmy w obozie koncentracyjnym Majdanek. I choć to tylko krótka scena, to na przywilej filmowania tam musieliśmy długo czekać. Dodatkowo emocjonalnie to doświadczenie było szczególnie obciążające”.
„Prawdziwy ból”, który wszedł już na ekrany polskich kin, to gorzko-słodka opowieść o bagażu rodzinnych doświadczeń, ale też o znaczeniu relacji międzyludzkich. O tym, jak ciężko jest dźwigać przeszłość naszych przodków, ale jak dużo siły i wsparcia dają nam ludzie, z którymi możemy wspólnie budować przyszłość. To – bez wątpienia – jeden z najlepszych filmów tego roku. Możemy być dumni, że powstał w Polsce, przy współudziale polskich filmowców, jak choćby producentki Ewy Puszczyńskiej (69 l.). A sam reżyser Jesse Eisenberg tak bardzo kocha kraj przodków, że już lada dzień powinien odebrać polskie obywatelstwo. Coś nam podpowiada, że zobaczymy go w Polsce jeszcze nieraz.