Najwięcej o Sławomirze Mentzenie dowiaduję się dzięki pieniądzom Palikota w dość osobliwym wywiadzie, na podcaście, w którym prowadzący klnie jak na imprezie, a sponsoruje to właśnie Palikot, z którym Mentzena dzieli wszystko, a łączy tylko to, że obaj robią piwo. Mentzen mówi tam tajemniczo, że największym wrogiem dla siebie jest on sam, że zawsze był ambitny, że o polityce myślał już jako nastolatek i przeszło mu na chwilę, gdy zaczął czytać i startować w olimpiadach z historii i matematyki, potem grać w piłkę, potem znowu czytać, w gimnazjum znów mniej, bo dostał komputer i grał w StarCrafta, która to gra jest nadal dla niego ważna, i jeszcze w FIFA.
Poszedł na informatykę, ale okazało się, że są lepsi, więc na ekonomię, i znowu czytał, i już po maturze odkrył Korwina, bo ojciec czytał „Najwyższy Czas!”, więc on też. Ostatnio ściąga nawet książki z USA, głównie poradniki, jak wpływać na tłum, i stał się świadomy mediów społecznościowych, a nawet się dziwi innym politykom, że nie pokapowali się, że tłumowi trzeba dać mem, viral, wesoły kawałek, a jeszcze do swojego czytania dorzucił oglądanie, YouTube’a oczywiście, bo to uniwersytet sterowania tłumem, tak że fascynujące jest, gdy się słucha, jak polityk z lekkością opowiada o swoich wyborcach, jakie ma o nich zdanie, choć nie używa żadnych epitetów i przymiotników.
Subskrybuj