Dramat rozegrał się w charakterystycznym dniu, bo w Dzień Kobiet, 8 marca 1996 roku. Tuż po 6 rano wokół budynku zaczął się krzątać dozorca. Był zdziwiony, kiedy zobaczył niezamknięte drzwi do klubu i niewyłączone wewnątrz światła. Zawołał swoją żonę, która w pierwszej chwili nie zauważyła nic szczególnego, ale kiedy skierowała swe kroki do kuchni, zobaczyła zwłoki mężczyzny.
Ofiara leżała w wielkiej kałuży krwi, twarzą do podłogi. Miała skrępowane nogi i ręce przewodami elektrycznymi. Lekarz, który stwierdził zgon, wstępnie określił czas zabójstwa między 2 a 5 w nocy. Ustalono, że ofiara to barman z tego lokalu – 23-letni Sławomir C. Biegli stwierdzili, że mężczyzna zmarł śmiercią nagłą i gwałtowną, a jej przyczyną było uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego. Charakter zadanych ran wskazuje na to, że sprawca wielokrotnie, z dużą siłą zadawał ciosy nożem o ząbkowanym ostrzu długości co najmniej 10 cm.
Subskrybuj