Jacek Kurski był geniuszem mediów i gdyby nadal rządził telewizją, to PiS wygrałby wybory – tak brzmi teza kolejnej odsłony tajnego raportu. To jego następca, Mateusz Matyszkowicz, ponosi odpowiedzialność za wszystko, co było złe w telewizyjnej propagandzie – zabił oglądalność, „zerwał gwint” w narracji wobec Donalda Tuska, bo przegrzał z agresją, popełnił błędy narracyjne ws. pisowskich afer i pozbawił telewizję „energetyczności”, cokolwiek miałoby to znaczyć. Obok Matyszkowicza drugą czarną owcą był Krzysztof Czabański, szef Rady Mediów Narodowych, którego pasją było „obalenie Kurskiego z prezesa TVP”.
Ten raport to autopanegiryk na cześć byłego prezesa TVP i filipika przeciwko jego wrogom, a zarazem rewanż za odebranie Kurskiemu jego ulubionej zabawki i ogromnej władzy nad „ciemnym ludem”. Autorzy ujawniają expressis verbis rolę, jaką w politycznym spektaklu grała TVP, dowartościowując wyborców Prawa i Sprawiedliwości po to, żeby byli mu wierni i głosowali na partię Kaczyńskiego. Okazuje się, że programy telewizyjne były tworzone z myślą wyłącznie o tej grupie społeczeństwa, przy całkowitym lekceważeniu innych widzów, mimo że ustawa nakłada na TVP obowiązek realizacji programów cechujących się m.in. pluralizmem, bezstronnością, wysoką jakością i integralnością przekazu. Autorzy raportu pozostali głusi na te zapisy, a dziś powtarzają czcze frazesy o „rozpędzonym Transatlantyku”, „Roztańczonym Narodowym”, o „glamie, rozmachu i swoistej popularnej estetyce”. Ten raport, adresowany do Jarosława Kaczyńskiego, to autokompromitacja jego autorów i przyznanie się do całkowitego podporządkowania przekazu telewizyjnego strategii wyborczej PiS. To świadectwo cynizmu, a zarazem hańby jego autorów.
Marek Palczewski
34. Wyróżniamy 4 zasadnicze zmiany w przekazie i kondycji Telewizji Polskiej w ostatnim roku przed wyborami, które odebrały Prawu i Sprawiedliwości od 5 proc. nawet do 7 proc. poparcia. Są to: 1) Zabicie oglądalności. Skarlenie. Demonstracyjne zerwanie z główną zasadą zwycięskiej TVP: żeby była sprawcza, musi być oglądana. 2) „Zerwanie gwintu” w narracji wobec Donalda Tuska. Przegrzanie z przesytem agresywnego, pozbawionego błysku przekazu politycznego. 3) Seria błędów narracyjnych m.in. ws. afery wizowej, tłustych kotów, inflacji, debaty, lex Tusk, taśm Banasia itd. Dezorientacja i demobilizacja elektoratu. 4) Stawka na Mateusza Morawieckiego jako główną twarz kampanii.
35. Zostaną one poniżej omówione. Jako ludziom Telewizji najważniejsza wydaje się nam przyczyna pierwsza. Pozbawienie Telewizji energetyczności (w obliczu poparcia stacji komercyjnych dla opozycji) było bowiem dla milionów ludzi patrzących na obóz władzy przez filtr TVP sygnałem schyłku i braku woli walki.
Zarzynanie anten
36. Nie da się wytłumaczyć w racjonalny sposób, dlaczego nowe kierownictwo TVP z prezesem Matyszkowiczem przyjęło kierunek zabijania oglądalności TVP. Prawdopodobnie zwyciężyła niezdrowa ambicja odróżnienia się na siłę od poprzednika i udowodnienia, że teraz będzie lepiej, inaczej, elitarnie – bez wyobraźni, jakie to przyniesie skutki. Elitaryzowanie TVP było wyważaniem drzwi otwartych. Telewizja nigdy nie wydawała na kulturę wysoką więcej środków niż za prezesa Kurskiego. Rekordowe dofinansowanie i oglądalność TVP Kultura, rewitalizacja Teatru Telewizji, kilkanaście premier rocznie, Konkurs Chopinowski na głównej antenie, podobnie jak wiele innych eventów z Noworocznym Koncertem Filharmoników Wiedeńskich na czele w TVP2, a nawet z sylwestrem w filharmonii; uruchomienie TVP Kultura 2 online, rekordowe środki i widownia TVP Historia, a w końcu przygotowanie do startu TVP Nauka – to wszystko i wiele innych działań było spektakularnym wypełnieniem misji nadawcy publicznego przez poprzedniego prezesa w obszarze kultury. Tu nic nie wymagało nerwowych zmian. Jednak zwyciężyły kompleksy.
Nie podlizuj się. Przez raport Kurskiego dyktatorek z Żoliborza już spisał cię na starty.
— marcinz (@mar44963) March 15, 2024
37. Zaczęto wprowadzać nachalne zmiany, których widzowie zwyczajnie nie rozumieli. Symboliczna jest tutaj decyzja prezesa Matyszkowicza w sprawie przejętego w spadku po Kurskim sezonu serialu „Zniewolona”. Ukraiński serial był strzałem w dziesiątkę, widzowie go bardzo pokochali. W 2019 roku oglądało go 3,5 mln widzów. Aktorzy serialu przyjeżdżali do Polski, byli fetowani nawet przez przechodniów na ulicy, gościli na ramówce, na fali popularności byli angażowani do innych produkcji TVP. Kurski poszedł za ciosem i polecił dogranie kolejnego sezonu w ramach montażu koprodukcyjnego, w którym pojawiłyby się wątki polskie i zagrałby polski gwiazdor. Padło na Mikołaja Roznerskiego, ulubieńca milionów Polek z serialu „M jak miłość”. Serial ukończono ponad rok temu. W ramach obsesyjnej elitaryzacji oferty i zapowiadanego odejścia od popularnych seriali, w tym ukraińskich i tureckich, Matyszkowicz podjął decyzję o odłożeniu „Zniewolonej” na półkę. Zważywszy, że ten sezon „Zniewolonej” nie jest przecież zagraniczny (koprodukcja z TVP), należy dać wiarę doniesieniom mediów, że chodziło o zemstę na poprzedniku. Tylko dlaczego karać za to widzów? Jakie by nie były motywy tej decyzji – zrezygnowano z emisji hitu, który zgromadziłby przed telewizorami w roku wyborczym miliony widzów.
Subskrybuj