– Podobno odwiedzał pan siedzibę Orlenu 100 razy. Bywał pan gościem Daniela Obajtka, poprzedniego prezesa tej firmy?
– Ostatnio często powtarzam sobie: „Nie pozwól, by złośliwe komentarze zabiły to, co robisz i w co wierzysz”. Nie liczę, ile razy odwiedzam różne firmy czy urzędy. Każdego dnia mam wiele spotkań służbowych i prywatnych. Cieszę się, że następują zmiany w spółkach Skarbu Państwa, a wraz z nimi kontrole i audyty. Na ich podstawie będzie można formułować zarzuty. Śpię spokojnie, bo nie realizowaliśmy żadnych projektów biznesowych ani z Orlenem, ani z inną spółką. Moje inwestycje są w miastach, gdzie rządzi Koalicja Obywatelska i nie ma w tym też nic nadzwyczajnego. Kiedyś ktoś powiedział, że moja firma zbudowała pomnik smoleński, a okazało się, że pomylono biznesowego partnera z kimś innym.
– Na jednym z wybudowanych przez pana firmę osiedli kupił mieszkanie, podobno po zaniżonej cenie, Daniel Obajtek, były prezes Orlenu.
– Komentowałem to wiele razy i jeszcze raz powtórzę. Została wynegocjowana cena, która była akceptowalna dla obu stron, ale nie jest prawdą, że to było najtańsze mieszkanie.
– Czy, tak jak opisywała prasa, prezes Orlenu zapłacił 6900 za metr kwadratowy zamiast 12 500?
– To też nieprawda, bo nie mieliśmy tak wysokiej średniej ceny. To było jedno z ostatnich mieszkań, które długo się nie sprzedawało. Na tym osiedlu kupowano mieszkania po jeszcze niższej cenie. Przy dużych metrażach średnia cena za metr zawsze jest niższa, a indywidualne ustalanie warunków normalne. Tak się dzieje nie tylko wtedy, gdy chodzi o nieruchomości. Osoby publiczne, aktorzy, politycy, dziennikarze czy ludzie biznesu, kupując na przykład samochody, często korzystają z różnego rodzaju rabatów i nikt nie zarzuca firmom, że sprzedają coś po zaniżonej cenie. W naszym przypadku sprawie nadano polityczne tło, więc fakty miały mniejsze znaczenie.
Subskrybuj