„(…) Bartek obserwuje, jak wygląda życie jego 15-letniej córki w liceum, i jest wściekły. Na system, na szkołę, na nauczycieli (…).
– Dzień po dniu, tydzień po tygodniu zaczęła nam gasnąć – wspomina początki liceum córki Bartek (…).
Iga do wymarzonego liceum, jednego z lepszych w mieście, dostała się bez problemu.
– To naprawdę mądra dziewczyna – podkreśla przy każdej okazji Bartek, opowiadając o córce. Ale nie ma tego szczęścia, że wystarczy jej uważne słuchanie na lekcjach. Według Bartka to jedna z podstawowych zdolności potrzebna do tego, żeby przetrwać w polskiej szkole. Druga to olewanie, odpuszczanie. Żadnej z tych umiejętności Iga, niestety, nie zdobyła. Jej wadą (…) jest ambicja (…). Chce sprostać wszystkim wymaganiom, które stawiają liceum i nauczyciele (…). Ale się nie da (…).
Do szkoły idzie na godz. 8, wraca o 15, 16. Często uczy się już w tramwaju. Potem obiad z książką i pędzi na dodatkowe lekcje z angielskiego. Tak dwa razy w tygodniu. Wraca po godz. 19 i nie wychodzi z pokoju. Często siedzi nad lekcjami do północy. Gdy Bartek wstaje do pracy o 6, u córki w pokoju świeci się już światło. Iga wypija kawę i znów do szkoły. Coraz bardziej zmęczona, przez to coraz bardziej wkurzona. Chodzi po domu jak chmura gradowa, bo wie, że za chwilę znowu musi siąść do lekcji.
– Najgorsze nawet już nie są prace domowe, ale sprawdziany. Iga ma teraz trzy w tygodniu już na nowy semestr. Plus kartkówkę – wylicza Bartek (…). Weekendy wyglądają niewiele lepiej. Gdy rodzina planuje spotkanie ze znajomymi albo wyjazd do pobliskiego Zakopanego, Iga nie może, musi się uczyć. W ostatni weekend spała u koleżanki.
Ale od razu poprosiła, by tata w sobotę przyjechał po nią o godz. 10, bo musi się uczyć.
– Przejmuje się. My naprawdę tego od niej nie wymagamy. Gdy ostatnio dostała trójkę z chemii, odtańczyliśmy z żoną taniec radości, żeby pokazać jej, że trójka też jest super – mówi (…). Z bólem stwierdza, że powoli zapomina, jak wygląda jej uśmiech. Dlatego przed świętami rodzice zabrali córkę na tydzień do Włoch.
– Tak, w trakcie semestru, w trakcie roku szkolnego, tuż przed wystawieniem stopni – odpowiada twardo Bartek. – Żeby oderwała się trochę od tej fabryki, kieratu. Zobaczyła, że świat się nie zawali, jak czegoś się nie douczy, coś ją ominie. Inaczej w szkole można zwariować” (…).