– W listach można było przesłać tylko określoną liczbę słów. Treść tych listów jest wyjątkowo przejmująca. Przez swoją lapidarność, lakoniczność. Nie wiemy, czy dotarły do adresatów. Nie wiemy, czy ten kochany, poszukiwany syn się odnalazł. Czy list dotarł do zrozpaczonego rodzica – mówi Jan Ołdakowski, szef Muzeum Powstania Warszawskiego.
Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.
Już od
22,00 zł/mies
Subskrybuj