Walka, która obnaża głębokie różnice w partii i może doprowadzić do całkowitej dekompozycji jednego z najmłodszych tworów na polskiej scenie politycznej.
Pierwszym objawem kruszącej się jedności było głosowanie klubu, a potem Rady Krajowej PL2050 w sprawie rekomendacji dla przyszłego wicepremiera. Naturalną, zgłaszaną do tego stanowiska od kilku miesięcy kandydatką była pierwsza wiceprzewodnicząca partii Katarzyna Pełczyńska- Nałęcz. Nieoczekiwanie w szranki z nią stanęła minister Paulina Hennig-Kloska i prawie pokonała w siostrobójczej walce minister funduszy. Partyjni koledzy coraz głośniej mówią o trudnym charakterze Pełczyńskiej i jej egoistycznej postawie. – Gra na siebie – mówi jedna z partyjnych koleżanek, ale chce pozostać anonimowa, wiedząc, że za kilka miesięcy (wybory są w styczniu) może ona zostać szefową ugrupowania. Chociaż tu rywalizacja będzie jeszcze bardziej zacięta, bowiem krew poczuł między innymi Ryszard Petru. Twórca Nowoczesnej chce wystartować w wyścigu o fotel przewodniczącego i przeformatować tożsamość partii – z centrowej o silnej wrażliwości społecznej na typowo liberalne ugrupowanie. To mogłoby spowodować odpływ części członków, dla których wizja Petru byłaby zbyt zbliżona do tego, co reprezentuje sobą Platforma Obywatelska, z drugiej jednak strony, nie bardzo mają dokąd odpływać, a nie dla wszystkich powrót do biznesu czy samorządu jest kuszący. Petru deklaruje, że odbuduje poparcie dla partii do 10 proc. i wejdzie do rządu.
Subskrybuj