W tym roku lato na Grenlandii przyszło wyjątkowo szybko. Arktyczne słońce dogrzewało od początku czerwca i aż do końca lipca utrzymywała się piękna pogoda z temperaturą przekraczającą 16 stopni. Lodowce zaczęły topnieć szybciej niż zwykle, a mchy i trawa także porosły obficiej. Sierpień przyniósł za to deszcz i znaczne ochłodzenie. Wydaje się, że te pogodowe anomalie przykuły na wyspie więcej uwagi polityków i zwykłych ludzi niż słabo zawoalowane groźby Trumpa. – To tylko słowa – słyszałem najczęściej. Ramionami wzruszali samorządowcy, bagatelizowali sprawę członkowie lokalnego rządu, wyśmiewała Kopenhaga. Pracownikom grenlandzkich agencji turystycznych perspektywa rychłego konfliktu nie przeszkadzała w planowaniu kolejnego sezonu. Ba, nawet żołnierze z amerykańskiej bazy lotniczej w Kangerlussuaq, zajadający frytki w restauracji na lotnisku, nie wierzyli, że to coś więcej niż propaganda, taka jak w przypadku wprowadzanych i natychmiast wycofywanych ceł, ograniczeń wizowych i niby-negocjacji z Putinem.
Subskrybuj