R E K L A M A
R E K L A M A

Płacę i wymagam. Trudy hotelowej pracy

– My, hotelarze, mamy takie podejście, że nic nas nie zaskoczy – twierdzi właścicielka jednego z hoteli w Białymstoku. Stoją przed nim dwie duże rzeźby koni. Trzeba je ciągle oddawać do renowacji. – Mamy setki nagrań z monitoringu, jak nocą kolejni goście próbują dosiadać naszych koni. Włącza się ułańska fantazja, jednak zazwyczaj upada i rumak, i jeździec.

Rys. Katarzyna Zalepa

Imprezy w hotelach są codziennością, choć nie wszystkie bywają równie oryginalne, jak zabawy artystów. Do Białegostoku zawitał zespół muzyczny. Popili i w środku nocy zrealizowali happening – zebrali kilkadziesiąt kwiatów doniczkowych z całego obiektu, po czym umieścili je w jednym pokoju. Takie ekscesy to jednak małe piwo w porównaniu z wybrykami zamożnych gości w luksusowych ośrodkach. Wyższy standard, większa arogancja. Portal e-Hotelarstwo przytacza opowieść pewnej recepcjonistki:

– Nad ranem, około szóstej, było już widno, to był czerwiec, do recepcji wszedł gość z pokoju 115. Zaproponował Anecie, która kończyła nocną zmianę, 100 zł za seks oralny. Był uprzejmy, spokojny. Aneta odmówiła. O siódmej rano przyszedł do Agnieszki, która dopiero zaczęła dzienną zmianę. Zaproponował 200 zł za to samo. Agnieszka też odmówiła. Gość poszedł na śniadanie i kelnerce Monice oferował już 300 zł. Monika odmówiła, bardzo się zdenerwowała. Gość cały czas był grzeczny. Po ósmej przyszła Patrycja z marketingu. Jej gość zaproponował już 400 zł. Nie zgodziła się i gość przy wyjeździe powiedział Agnieszce, że więcej do nas nie przyjedzie. Bardzo potrzebujący, ale przynajmniej grzeczny.

Niektórzy są mniej uprzejmi.

– Zespół robi, co może, ale czasem trafiamy na sytuacje graniczne. Od klasycznego: „Ja płacę, ja wymagam”, aż po skrajne: „Dupa jest od sra…, a pan od noszenia”. Pamiętam gościa, który zamówił do pokoju 15 jaśków – każdy w innym kolorze. I panią, która zimą zażądała hortensji, „bo w końcu to hotel pięciogwiazdkowy” – wspomina zarządzająca ekskluzywnymi obiektami w Ostródzie i Lidzbarku Warmińskim.

Do innego hotelu dzwoni klientka, która niedawno go opuściła:

– Proszę jak najszybciej odesłać mój wibrator. Natychmiast! Zapomniała zabrać. A wibrator był już w śmieciach. Obsługa nie przechowuje rzeczy aż tak osobistego użytku. By uniknąć karczemnej awantury, menedżer odkupił przedmiot za własne pieniądze. Nie wydał dużo, wibrator był podłego gatunku. 

2025-07-22

E.W. na podst.: Magdalena Kuszewska. Hotelowe sekrety. „Newsweek” nr 29/2025