R E K L A M A
R E K L A M A

Polska na razie nie jest celem terrorystów. Gen. Polko o największych zagrożeniach

Generał Roman Polko ostrzega: Polska nie jest dziś celem dżihadystów, ale to może się zmienić – największe zagrożenie już teraz płynie ze strony Rosji i Białorusi. Były dowódca GROM wskazuje, że sabotażyści i szpiedzy mogą być wśród nas.

Gen. Polko /Źródło: YouTube

Generał dywizji dr Roman Polko, p.o. szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego (2007), zastępca szefa BBN (2006 – 2008), dowódca jednostki GROM (2000 – 2004): 

– W Polsce w czasach PRL były aktywne islamskie komórki terrorystyczne, z tym że to byli sojusznicy naszej ówczesnej władzy i dlatego nie dochodziło u nas do żadnych aktów przemocy. W 1982 roku został przeprowadzony zamach terrorystyczny na polską ambasadę w Bernie (na czele napastników stał były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa – przyp. autora). Generał Edwin Rozłubirski opracował wówczas koncepcję utworzenia jednostki przygotowanej do prowadzenia operacji specjalnych, antyterrorystycznych, także na obszarze państw trzecich. Ostatecznie GROM powołano dopiero w 1990 roku, po tym jak w Bejrucie postrzelono dwoje Polaków. 

Ponieważ w Polsce nie było terroryzmu, politycy chcieli GROM zlikwidować. Na szczęście to się nie udało. Nasz kraj, jak na razie, szczęśliwie nie znajduje się na liście celów terrorystów. Ale to się może zmienić w ciągu 10 – 15 lat. Wzrost zagrożeń terrorystycznych zwiększy się wraz ze wzrostem liczby imigrantów, którzy do nas przyjadą z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jednak największe zagrożenie terrorystyczne grozi i zapewne będzie grozić Polsce ze strony Rosji i Białorusi. 

Zagrożenie ze Wschodu

Od wybuchu wojny w Ukrainie przez Polskę przejechało 3,5 miliona Ukraińców albo ludzi, którzy za Ukraińców się podawali. Pozostało ich u nas około miliona. Ogromna większość pracuje albo się uczy, ale jest oczywiste, że wśród tak wielkiej rzeszy ludzi muszą się znajdować osoby związane ze służbami Rosji i jej sprzymierzeńców. Niektórzy mogą być „uśpieni” i nigdy nie podjąć żadnych siłowych akcji, co najwyżej służyć za źródło kontaktów lub zajmować się zbieraniem informacji. Ale są zapewne także osoby przygotowane do działań dywersyjnych i dezinformacyjnych. Ubiegłoroczny pożar hali targowej przy Marywilskiej w Warszawie (spłonęło 1400 sklepów i punktów usługowych – przyp. autora), jak oświadczyli przedstawiciele rządu, był aktem dywersji ze strony Rosji lub jej sojuszników. W 2024 roku udaremniono zamach na prezydenta Ukrainy, który miał zostać przeprowadzony w Polsce na terenie portu lotniczego Rzeszów-Jasionka. To z inspiracji Moskwy i za jej pieniądze instalowano kamery na trasach transportu sprzętu wojskowego do Ukrainy, rozklejano antyukraińskie ulotki, malowano napisy na murach. Uszkadzanie masztów telefonii komórkowej czy szyn nie jest specjalnie trudne. 

Dlatego mniej obawiam się terrorystów z Bliskiego Wschodu niż terrorystów i bandytów nasłanych przez Putina i Łukaszenkę. Wśród takich ludzi mogą być oczywiście osoby z Azji czy Afryki, żeby za jednym zamachem nie tylko destabilizować sytuację w naszym kraju, lecz także wzbudzać nienawiść do osób o innym kolorze skóry. 

Dlatego służby muszą przez cały czas monitorować sytuację. Ale równie ważna albo nawet ważniejsza jest postawa społeczeństwa. Nie chodzi o to, żeby wywołać nastrój grozy, ale żeby uświadomić Polakom, że powinni zwracać uwagę na podejrzane czy nietypowe zachowania, wydarzenia. Najbardziej zdyscyplinowane i świadome pod tym względem jest społeczeństwo Izraela, ale ono toczy wojnę praktycznie od 1948 roku. 

2025-06-30

K.R.