Polscy uczniowie są w czołówce pod względem wiedzy i rozumienia sfery obywatelskiej, tylko za Szwecją i Tajwanem, na 20 krajów. Przy czym, jeśli chodzi o zaufanie do instytucji, byli na najniższych poziomach. 28 proc. mówi, że ufa polskiemu rządowi, co i tak jest nie lada wyróżnieniem, bo parlamentowi ufa tylko 25 proc., a partiom politycznym niecałe 18.
Dane te nie tylko się nie kłócą – jak niektórzy sugerują – ale wręcz wynikają jedne z drugich: młodzi tak nadspodziewanie wiele z tego świata rozumieją, bo nie ufają. A nie ufają, bo tyle rozumieją.
Mądrość naszych dzieci idzie jednak jeszcze dalej: tak rozumiejąc i nie ufając, nie obrażają się i nie udają wcale na emigrację wewnętrzną, jak wielu starych, którzy za bardzo ufają, a potem wpadają w rozpacz. Młodzi oceniają ten system coraz gorzej, ale włączają się coraz bardziej. Wyborcza frekwencja wśród nich imponująco rośnie i chodzą do urn już nie dla beki. Włączają się właśnie po to, żeby dobitnie powiedzieć „nie”, co zademonstrowali i w październiku 2023 roku, odsuwając PiS od władzy, i 1 czerwca tego roku, znów go do niej przybliżając: za przeciwstawnymi wynikami stała ta sama emocja, to samo rozumowanie i ten sam odruch obywatelski.
Subskrybuj