Zalecenie zostało sformułowane w 1945 roku przez organizację zajmującą się bezpieczeństwem i jakością żywności w USA, która uznała, że dorośli powinni pić 1 ml wody na każdą kalorię zjadanej żywności. Ówczes ne normy przewidywały około 1900 kalorii na osobę, więc rachunek był prosty – zdrowie gwarantuje wypicie 1,9 litra wody dziennie. Wszelkiego rodzaju poradniki, ale również dietetycy i naukowcy poszli za ciosem: trzeba pić około 2 litrów wody dziennie. Niestety, nikt nie udowodnił prawdziwości tego twierdzenia, wręcz przeciwnie – wiele argumentów przemawia przeciwko niemu. Po pierwsze, amerykańscy eksperci nie uwzględnili wody zawartej w produktach spożywczych.
Z danych zebranych przez brytyjski tygodnik popularnonaukowy „New Scientist” wynika, że w truskawkach, melonie, sałacie czy kapuście jest 90 – 99 proc. wody; w jogurcie, jabłkach i marchewce – 80 – 89 proc., w makaronach czy piersi z kurczaka – 60 – 69 proc., w pizzy – 40 – 49 proc., a w kiełbasie czy ciastkach – 20 – 29 proc. Niewielka jej ilość znajduje się także w maśle i margarynie. Nie ma jej tylko w cukrze i olejach.
Fałszywe mniemanie o potrzebie wielkiego nawodnienia obalają dwaj uczeni z Filadelfii – dr Stanley Goldfarb i dr Dan Negoianu. Przeprowadzili oni analizę pokazującą wpływ picia dużej ilości wody na organizm i okazało się, że większe zapotrzebowanie mają jedynie sportowcy oraz ludzie przebywający w suchym i gorącym klimacie. Obalili też następny mit – nadmiar wody nie służy zdrowiu ani urodzie. Nie poprawia stanu skóry, nie likwiduje bólów głowy, bo… wcale nie wypłukuje toksyn.
W swoim artykule naukowcy piszą: Nerki usuwają toksyny. Robią to bardzo skutecznie i niezależnie od tego, ile wody przyjmujesz. Kiedy przyjmujesz dużo wody, wydalasz więcej moczu, ale nie więcej toksyn. Dlaczego zatem wciąż powtarzamy legendę o 2 litrach? – Jest duża zbieżność między pojawieniem się wody w butelkach a zachętą do picia dużej jej ilości – mówi polski lekarz prof. Zbigniew Gaciong.