Wyniki już kilka godzin po zamknięciu lokali wyborczych były ogromną niespodzianką. Eksperci zapowiadali, że rezultaty zostaną podane do wiadomości z kilkudniowym lub tygodniowym opóźnieniem, zaś Trump i jego ekipa jeszcze przed wyborami alarmowali o fałszerstwach wyborczych i wytoczyli demokratom 130 pozwów sądowych. Wszystkie odrzucono. Inne niespodzianki, które zdecydowały o rezultacie, były wyjątkowo nieprzyjemne dla Partii Demokratycznej. Okazało się, że na Trumpa głosowało 10 procent więcej latynoskich mężczyzn niż na Harris. Oczekiwana fala kobiet głosujących na Harris się nie zmaterializowała. Nie wypalił ze spodziewaną siłą temat, z którym demokraci wiązali duże nadzieje: delegalizacja prawa do aborcji przez zdominowany przez konserwatystów Sąd Najwyższy. Infantylne epitety pod adresem Harris, powtarzane konsekwentnie przez Trumpa do ostatniego dnia, np. jej „niskie IQ”, nie robiły wrażenia na jego zwolennikach. Portorykańczycy, których ojczyznę w trakcie wiecu Trumpa nazwano pływającym śmietnikiem, nie okazali się języczkiem u wagi. Zabrakło poparcia młodych ludzi, zwłaszcza studentów. Głównie z powodu kontynuowania przez Harris proizraelskiego kursu Bidena. Ludobójstwo w Gazie od wielu miesięcy jest oprotestowywane na uczelniach. Z tych powodów od Harris odsunęło się 211 tysięcy Amerykanów arabskiego pochodzenia z Michigan.
Rozliczanie Demokratów
Demokratów obwinia się (sami rozpoczynają wewnątrzpartyjne rozliczenia), że dopuścili do kandydowania 81-letniego, niepopularnego Bidena, który objawiał starcze zniedołężnienie. On sam długo i stanowczo odmawiał wycofania się. Gdy to wymuszono, Harris nie zdecydowała się odciąć od jego polityki. „Wyborcy głosowali za zmianą. Znaleźli ją w Trumpie” – konkluduje w „Intelligencer” analityk Ed Killgore. Matthew Sheffield, wcześniej prawicowy ekspert medialny, wskazuje „kolosalny błąd” kampanii Harris: nie stworzono „ośrodka emisji stronniczej krytyki Trumpa, który na okrągło by go atakował. Przeciętni Amerykanie są wyeksponowani na stronnicze media piorące im mózgi. Na siedem ośrodków prawicowych jest jedna stacja liberalna MSNBC. Wyborcy nie oglądają TV, nie śledzą politycznych podcastów. Ale wchodzą na YouTube’a i zalewa ich prawicowy ściek”.
To lepiej dla świata?
Konserwatywny publicysta George Will stwierdza w „Washington Post”: „Autosabotaż demokratów pomógł w elekcji Trumpa”. O tym, że wyborcom nie chodziło tylko o Harris, świadczy utrata przez demokratów Senatu.
Ultrakonserwatywny kongresmen z Alabamy Andy Biggs zapewnia: „Amerykanom i całemu światu będzie się lepiej żyło. Pamiętamy walory polityki Trumpa i odstręczające odpady produkcji reżimu Bidena i Harris”. Profesor Tom Nichols (US Naval War College i Harvard) apeluje: „Zwycięstwo Trumpa to ponury dzień dla USA i światowych demokracji. Amerykanie ceniący nasz ustrój muszą otrząsnąć się z szoku i zabrać do roboty”.