Upomina się ona o pomysł na dalsze funkcjonowanie mediów, ich ochronę przed wpływami polityków i wsparcie tych lokalnych, tak aby nie były tubą władzy samorządowej. Właściwie można by powiedzieć, że jest to głos wołającej na pustyni, bo wsparcia znikąd nie widać.
Ostatnie decyzje sądów o wpisanie w Krajowym Rejestrze Sądowym postawienia Telewizji Polskiej i Polskiego Radia w stan likwidacji wskazują, że tym samym powiódł się tzw. plan B ministra Sienkiewicza. To w zasadzie kończy spór o obecny status prawny spółek radia publicznego i TVP, ale nie kończy dyskusji o przyszłości tych instytucji, bo z tym trzeba będzie poczekać co najmniej do wyborów prezydenckich, żeby już z nowo wybranym prezydentem przeprowadzić pełną reformę prawa medialnego.
Czeka nas prawdopodobnie prawie półtoraroczny stan zawieszenia, po którym TVP i PR – być może – staną się naprawdę publiczne. Pamiętajmy, że stan likwidacji może w każdej chwili być cofnięty przez właściciela spółek. Obecna sytuacja, w której nie ma nowej ustawy medialnej, a władze PR i TVP oraz likwidatorzy zostali na ogół wyznaczeni przez polityków, powoduje, że wciąż nie wiadomo, jaki będzie ich kształt za parę lat.
Mam takie nieśmiałe pytanie? Czy świadome szerzenie dezinformacji o „zamachu smoleńskim”, dokonywane przez telewizję rzekomo informacyjną nie powinno spotkać się ze zdecydowaną reakcją KRRiT? Jakieś kary, postępowania wyjaśniające, zawieszenie koncesji? Panie Świrski robota jest! pic.twitter.com/nENebncMH1
— Ida Warschauer 🇪🇺🇵🇱🇮🇱⚡️***** *** (@ida_warschauer) April 10, 2024
Co prawda „Wiadomości” TVP prezentują dziś inne standardy nadawania, niż działo się to w okresie rządów PiS, ale to nie koniec, lecz początek koniecznych zmian. Czy z tych faktów mogą cieszyć się pracownicy PR i TVP? Czy znajdą się pieniądze na funkcjonowanie mediów publicznych? Abonament ma być zlikwidowany i w przyszłości – według projektów – zastąpiony przez tzw. opłatę audiowizualną. Obecnie pieniądze, które miały płynąć z abonamentu na działalność mediów publicznych, zostały przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji przekazane do sądowych depozytów. KRRiT jednoznacznie opowiedziała się po stronie pisowskiej władzy i uznała przejęcie PR i TVP przez nową władzę za nielegalne.
Jednak teraz, po wpisie do KRS, jeśli szef KRRiT nie przekaże pieniędzy spółkom medialnym, to może zostać oskarżony o działanie na szkodę mediów publicznych. Likwidator TVP Daniel Gorgosz zażądał od Świrskiego 142 mln zł wraz z odsetkami opłat abonamentowych. Również PR domaga się od KRRiT ponad 73 mln złotych; Świrski w tej sprawie otrzymał przedsądowe wezwanie. Czy ulegnie? Zobaczymy. Jednak sam fakt, że jeden człowiek, „talib PiS”, na mocy swojego widzimisię blokuje finansowanie mediów publicznych, powinien podziałać jak zimny prysznic. Od lat jestem zwolennikiem likwidacji KRRiT, a co najmniej umniejszenia roli przewodniczącego na rzecz kolegialnego zarządzania oraz pozbawienia polityków wpływu na wybór członków KRRiT.
TVP i PR na razie uciekły spod topora, bo prawdopodobnie na dniach dostaną dofinansowanie z budżetu państwa, ale konieczna jest całościowa reforma sposobu opłacania mediów publicznych. A zadaniem na dziś jest ograniczenie działań uzurpatora, który nie uznaje władz mediów publicznych i któremu wydaje się, że sam stanowi prawo medialne. Ale – jak mówi przysłowie – przyjdzie kryska na Matyska. Za przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego grozi kara do trzech lat więzienia. Realne jest również to, że Świrski stanie przed Trybunałem Stanu. Temu dzbanowi ucho już się urwało.