O Jerozolimie napisano już dużą bibliotekę. Kto ją odwiedził i kogo poruszyła, opisywał swe wrażenia. Opisywał jej ducha czy ujmował jako zjawisko, jakim jest Jerozolima, jak umiał, ale żaden z opisów nie objął złożoności miasta. Historycznej, religijnej, społecznej, uczuciowej. Jest wiele dzieł, które opisują miasto wycinkowo, a nie ma żadnego, które ujęłoby Jerozolimę z jednej perspektywy. Bo to niemożliwe.
Matthew Teller, praprawnuk wschodnioeuropejskich Żydów, wychowany i wykształcony w Anglii, podjął próbę opowiedzenia o mieście Mojżesza, Jezusa i Mahometa z własnej perspektywy. Poświęcił na to dwie dekady życia, starając się zrozumieć to, co dla pielgrzyma jest niewidzialne, a dla turysty niezrozumiałe. Chrześcijanin, rzymski katolik, idący w parafialnej pielgrzymce, siłą rzeczy przyjmuje ewangelijną perspektywę. Wycina ją ze współczesności, izoluje od nalotu prawosławia, protestantyzmu, chrześcijaństwa etiopskiego czy koptyjskiego. Omija nurt islamski, odsuwa się od judaizmu.
Polski katolik jest wstrząśnięty,
gdy zapytany o dojście do traktu Via Dolorosa arabski kramarz okaże pełne niezrozumienie, o co chodzi, ale inaczej Starą Jerozolimę widzą Żydzi, inaczej Palestyńczycy. Autor książki przyjmuje perspektywę arabską, próbuje wpisać chrześcijańską perspektywę w życie palestyńskich mieszkańców, obecnych tu od wieków. Zadaje wiele pytań, choć jest zbyt rozważny, by na nie odpowiadać. Patrzy i słucha, a czytelnik wkracza w świat dlań niedostępny w jednej czy drugiej krótkiej podróży. Jeden z rozmówców pisarza mówi:
– Jerozolima staje się symbolem. Religijnym. Symbolem Boga i religii, niczym więcej. Symboliczną stolicą Palestyny. Świętość sprawia, że miasto pustoszeje, bo symbole okazują się dużo ważniejsze niż żywi ludzie. Istnieje całe pokolenie Palestyńczyków, czy nawet dwa, które nie ma pojęcia, jak Jerozolima wygląda.
Subskrybuj