– Trochę dziwnie się czuję, rozmawiając z panem o sprawie ministrów Kamińskiego i Wąsika. Pan ujawnił przekroczenie przez nich uprawnień, a ja jako pierwszy o tym napisałem. Ponieważ obaj ministrowie w ujęciu czysto ludzkim są osobami uczciwymi, to mam mieszane uczucia, zwłaszcza gdy widzę, że przebywają w zakładzie karnym.
– Osoby stojące na straży prawa same muszą go przestrzegać. Nie mogą przecież zwalczać czyjegoś bezprawia za pomocą swojego bezprawia. W przeciwnym razie prędzej czy później trafią na ławę oskarżonych. Chodziło o to, że w ramach akcji CBA, która dotyczyła tzw. afery gruntowej, funkcjonariusze tej służby na polecenie jej szefów działali pod przykryciem i używali fałszywych tablic rejestracyjnych samochodów bez odpowiedniego umocowania prawnego. To znaczy premier nie zdążył podpisać stosownego rozporządzenia, kiedy CBA przystąpiło do akcji. I co najważniejsze, na polecenie kierownictwa CBA dokonano nielegalnej prowokacji, do której przeprowadzenia nie było żadnych podstaw prawnych. Nikt nie popełnił bowiem przestępstwa, które ścigali, bo sami je wykreowali. Na zasadzie strażaka, który najpierw podpala, później gasi.
– W 2015 roku sędzia Łączewski, co do którego można mieć wiele zastrzeżeń, skazał obu panów. Wyrok był nieprawomocny, a mimo to prezydent zastosował prawo łaski. Czy pana zdaniem działał zgodnie z prawem?
– Moim zdaniem prezydent miał prawo do wydania aktu łaski na każdym etapie postępowania karnego. Mój pogląd podziela wielu prawników, w tym chyba najwybitniejszy znawca procedury karnej prof. Piotr Kruszyński. W komentarzu do konstytucji pod redakcją prof. Marka Safjana napisano, iż w przypadku tej prerogatywy głowy państwa: istnieje zakaz ingerencji w jej treści i skutki. Na poparcie tej tezy przytoczone jest postanowienie Sądu Najwyższego dotyczące aktu łaski wydanego jeszcze przez Radę Państwa, a więc kolegialną głowę państwa, a także Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 2005 roku i w tym ostatnim czytamy, iż przeciwne zapatrywanie prowadziłoby do istnienia dwóch aktów, a to postanowienia Prezydenta RP oraz orzeczenia sądu. I tak się, niestety, stało w sprawie panów Kamińskiego i Wąsika. „Nie ma zaś wątpliwości, że decyzja prezydenta rozstrzyga całość zagadnienia w sposób niepodlegający kontroli jakiegokolwiek organu państwa” – z tą argumentacją sądu nie sposób się nie zgodzić.
Subskrybuj