Owoce dla zamożnych. Są za nie w stanie zapłacić tysiące dolarów

Do tej pory „luksusowe” owoce znajdowały nabywców głównie w Azji. Teraz drogie owoce odkrywają krezusi z USA. 

Źródło: YouTube

Światowym liderem w produkcji „luksusowych” owoców jest Japonia. Jej mieszkańcy często kupują winogrona, brzoskwinie i melony jako prezenty. Japończycy są skłonni zapłacić dużo za wysokiej klasy owoce, a zwłaszcza za prestiż spróbowania owoców jako pierwsi w sezonie. Przełomowy był rok 2008. Wtedy na aukcji w prefekturze Ishikawa pojedynczą kiść nowej odmiany winogron o wadze 700 gramów sprzedano za 630 dolarów. Jedno grono kosztowało więc prawie 20 dolarów. Była to odmiana Ruby Roman. Owoce w niespotykanym kolorze pomidorowym mają wielkość piłeczek do ping-ponga. Tyle zapłacił chętny, który chciał być pierwszym, który spróbuje nowego smaku. Później cena spadła o jedną trzecią. W tym samym roku za arbuza Densuke z czarną skórką chętny zapłacił 6100 dolarów, a para melonów Yubari znalazła nabywcę za 23 500 dolarów. Ich rekord został pobity w 2019 roku, gdzie taka sama para melonów osiągnęła na aukcji kwotę 45 tys. dolarów. Yubari jest bardzo ciężko wyhodować, a jeśli już się uda, to roślina daje jedynie jeden owoc w sezonie. Ale to i tak nie tłumaczy ich kosmicznej ceny. Z japońskich truskawek dostępnych obecnie w sieci najdroższy jest komplet 18 sztuk za 780 dolarów. Po sześć sztuk z czerwonych Kotoka, z mlecznobiałych Pearl White i z jasno różowych Awayukis. Cena wynika z trudności w hodowli. Są wrażliwe na ostre słońce, bardzo delikatne, co utrudnia zbiór i transport, a przez dużą słodycz kuszą wiele szkodników. Każda truskawka jest tak zapakowana w miseczkę ze styropianu, aby nie dotykała innych. 

Historia owocowego szaleństwa

30 lat temu w amerykańskich supermarketach dostępne były jedynie trzy odmiany jabłek: Red Delicious, Golden Delicious i McIntosh. Gdy wprowadzono nową odmianę Honeycrisp, szybko znalazła wielu chętnych i to pomimo znacząco wyższej ceny. Te jabłka były słodkie, chrupiące, ale przede wszystkim nowe. Po ich sukcesie Amerykanie częściej zaczęli też sięgać po jagody, mango i awokado. W 2011 roku popularność zdobyły niezwykle słodkie winogrona Cotton Candy. Siedem lat później hitem okazała się hybryda pomarańczy pępkowych, pomelo (pomarańczy olbrzymiej) i mandarynek, nazwana Sumo Citrus. Japończycy znali ją już od 1972 roku jako Dekopon. Te owoce były drogie, ale nie tak jak truskawki Oishii. Opakowanie ośmiu sztuk kosztowało 50 dolarów. Owoc był reklamowany jako wyjątkowy, bo był uprawiany w pomieszczeniach zamkniętych na pionowej farmie z kontrolowanym klimatem. Każda truskawka była osobno wyeksponowana w pudełku niczym czekoladowe trufle. W 2018 roku, mimo zawrotnej ceny, tysiące osób zapisywało się na listę oczekujących, żeby je nabyć. Gdy dwa lata temu w Jersey City zaczęła produkcję ogromna pionowa farma, cena za tackę spadła do 20 dolarów. Wprowadzanie na rynek nowych odmian owoców jest bardzo kosztowne. Naukowcy muszą je długo krzyżować, przeczekać cykl wzrostu i zacząć od nowa, jeśli owoce się nie przyjmą lub zawiodą ich oczekiwania. Stworzenie czegoś, co jest zarówno smaczne, jak i wspaniale wygląda, wymaga czasu i dużo żmudnej pracy. Następnie naukowcy muszą przekonać hodowców do zainwestowania w niesprawdzony owoc. Ci muszą dać wiarę w sukces, poświęcając zasoby, które mogliby wykorzystać na stare i sprawdzone hity owocowe. 

Naukowcy z kalifornijskiej firmy Del Monte od lat opracowują nowe odmiany. W 2020 roku wypuścili na rynek ananasa Pinkglow, którego wyróżniał różowy miąższ i duża cukierkowa słodycz. Na początku dostarczany był w specjalnym pudełku za cenę 50 dolarów, a reklamowano go jako idealny prezent na Dzień Matki, Dzień Kobiet itp. Obecnie w internecie jego cena waha się od 8 do 29 dolarów za sztukę. 

Pinkglow powstał na Kostaryce, gdzie przez ostatnie 15 lat trwały też prace nad wyhodowaniem innego ananasa. Rubyglow jest słodszy od normalnego, a jego skórka i miąższ są czerwone. Na początku tego roku sprzedawany był w Chinach, teraz pojawił się w Kalifornii po 395,99 dolara za sztukę. Pięknie opakowany owoc reklamowany jest jako „rzadki klejnot”. Firma Melissa’s Produce wystawiła na sprzedaż 50 sztuk. Przez pierwszy miesiąc sprzedała połowę, więc nie był to duży sukces. Kupiły go ekskluzywne restauracje w Las Vegas i w południowej Kalifornii. Czyli jest na takie owoce zbyt, ale bardzo niszowy. Aby rozreklamować produkt, zatrudniono influencerów kulinarnych, którzy prezentowali go w internecie. Szef kuchni Bo Corley zachwalał: – On jest absolutnie zachwycający. Kiedy zjesz za dużo ananasa, pojawia się prawie gorzki posmak. Nie ma tego w przypadku Rubyglow. Jednak kucharz dodał, że nie jest pewien, czy jest to przeżycie warte 400 dolarów: – Myślę jednak, że w zamożnych domach upiększy on deski serów i wędlin na święta Bożego Narodzenia albo Dziękczynienia

2024-07-28

PKU n podst.: Kyodo News, The Japan Times, CNN, Los Angeles Times