Przypadek, choć dzieje się przypadkiem, bywa nazywany losem, a los to już niemal sprawa nadprzyrodzona, czyli zależna od sił człowiekowi nieosiągalnych. Niestety, zbyt często własną głupotę, nieuwagę, chciwość czy partactwo usprawiedliwiamy losem. „Los tak chciał”, powie przepraszająco kapitan tonącego okrętu niepomny na fakt, że to on wprowadził okręt na skały… Bohaterem najnowszego filmu Woody’ego Allena, pięćdziesiątego (sic!) w jego karierze, jest przypadek. „Niewierni w Paryżu” to niby-romans pomieszany z dreszczowcem, ale tak naprawdę film głęboko filozoficzny.
Oto małżeństwo z paryskiej elity, Fanny i Jean. Ona jest niezwykle atrakcyjna i niegłupia, zna się na sztuce, pracuje w domu aukcyjnym. On to przystojny i zakochany, drapieżny biznesmen. Wydają się szczęśliwi. Ją nieco nudzą przebogaci znajomi męża oraz jego hobby (polowania i zabawy dziecięcą kolejką), on jest nieco zazdrosny, zadufany w sobie i traktuje żonę jak trofeum. Mimo tych drobnostek małżeństwo wydaje się szczęśliwe, aż tu nagle PRZYPADKIEM Fanny spotyka na ulicy dawnego znajomego z czasów studenckich. Alain jest pisarzem, który reprezentuje to wszystko, czego Fanny zdaje się brakować. Gdy ujawnia, że na studiach podkochiwał się w Fanny i to uczucie wcale w nim nie zmalało, dalsze wydarzenia są do przewidzenia.
Oboje zanurzają się w romans, który nie tylko skomplikuje im życie, ale będzie miał też mroczne konsekwencje. Atutem filmu jest muzyka i znany motyw Herbiego Hancocka „Cantaloupe Island”, który nadaje opowieści rytm niespokojny. Kochanek, Alain, w książce, którą właśnie pisze, sporo miejsca poświęca przypadkowi. Czyta te fragmenty Fanny, gdy razem zaczynają randkować. Przypadków w historii Allena jest więcej, bo oto nagle pojawia się Camilla, matka Fanny, miłośniczka kryminałów z Nowego Jorku, i akcja po Allenowsku się uroczo komplikuje. Typowy trójkąt i miłosne rozterki to oczywiście historia, którą w filmach Allena widzieliśmy już wiele razy, ale zawsze z przyjemnością oglądamy po raz kolejny.
Finał i niespodziewane rozwiązanie dramatycznej intrygi też są tym razem mocno… przypadkowe. Warto pójść na nowego Allena, by zastanowić się nad destrukcyjną rolą przypadku w życiu. Szczególnie teraz, gdy mamy dwutygodniowy rząd na karku, z mocno przypadkowymi ludźmi w składzie.