IKONOWICZ: Prawo do mieszkania

Zadzwoniła do mnie pani, w której sprawie negocjowaliśmy z wójtem podwarszawskiej gminy Wiązowna.

Fot. Flickr

 Sytuacja była dramatyczna, bo kobiecie, która czekała na operację serca, zaproponowano lokal socjalny w jakiejś drewnianej ruderze, która nie nadawała się do zamieszkania. Nasza interwencja okazała się skuteczna. Gmina przyznała naszej podopiecznej lokal w nowo wybudowanym bloku komunalnym. Powiadomiła nas, że już mieszka i jest szczęśliwa i bardzo wdzięczna. Pan Jacek spędził dwa miesiące w szpitalu.

Kiedy wrócił, okazało się, że Dzielnica Warszawa-Włochy wymieniła zamki w jego komunalnym mieszkaniu. Uzasadnili to faktem, że podczas gdy pan Jacek się leczył, jego znajomy opiekował się jego psem. Postępowanie urzędników to absolutne bezprawie. Żeby kogoś pozbawić lokalu, musi zapaść wyrok eksmisji. Psa pan Jacek do szpitala zabrać nie mógł, a na hotel dla psów nie było go stać. Z powodu choroby znalazł się w niedostatku, ale niewielki dług czynszowy spłacał w uzgodnionych z administracją ratach, czynsz płaci na bieżąco.

Wyrzucenie na bruk, bez wyroku, bez komornika kogoś, kto wraca ze szpitala, to nie tylko bezprawie, ale i podłość. Na razie pomogliśmy, zgodnie z Kodeksem cywilnym, człowiekowi przywrócić sobie bezprawnie odebrane posiadanie i umawiamy się z władzami dzielnicy na rozmowy. Nasza działalność, jak i dane statystyczne dowodzą, że władze publiczne, a konkretnie samorządy w największym stopniu przyczyniają się do bezdomności, a w dodatku rzadko wspierają budownictwo socjalne. Najwięcej wyroków eksmisji uzyskują właśnie gminy i bardzo często eksmitowani lądują na bruku. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że eksmisja na bruk jest niezgodna z Konstytucją, obchodzi się w ten sposób, że eksmitowani są wyrzucani do pomieszczeń tymczasowych, skąd po okresie od 1 do 6 miesięcy są wywlekani na ulicę przez ochronę.

Im bardziej rosną ceny i czynsze na wolnym rynku, tym więcej osób potrzebuje pomocy polegającej na wynajęciu mieszkań komunalnych z czynszem regulowanym. Jednak takich mieszkań się prawie nie buduje. Wspomniana wyżej gmina Wiązowna jest tu chlubnym wyjątkiem. Podobnie jak podwarszawska Kobyłka sięgnęła po pieniądze na budownictwo czekające w Banku Gospodarstwa Krajowego. Jest tam jeszcze ok. 1 miliarda złotych. Pospieszcie się samorządowcy i budujcie! 

2024-03-18

Piotr Ikonowicz