R E K L A M A
R E K L A M A

Prawo a zdrowy rozsądek. Wylanie psa z kąpielą

Rozmowa z dr BARBARĄ WOJTASIK z Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego.

Fot. Piotr Kamionka/Angora

– Po długich bojach Sejm uchwalił tzw. ustawę łańcuchową, która według jej autorów ma definitywnie poprawić los psów. Wiele przepisów tej ustawy budzi pani zastrzeżenia. Czy to znaczy, że nie jest pani jej zwolenniczką?

– Jestem zwolenniczką zdrowego rozsądku. Oczywiście to dobrze, że psy, przynajmniej teoretycznie, nie będą trzymane na łańcuchach. Ale czy to znaczy, że nie powinny być na miękkiej uwięzi, w szelkach, które zapewniają im o wiele więcej swobody niż trzymanie w klatkach.

– W zależności od wielkości psa klatki powinny mieć od 10 do 20 metrów kwadratowych, nie licząc budy, co w polskich warunkach wydaje się mało realne.

– Ale nawet gdyby było realne, nie jest to dobre rozwiązanie. Pies trzymany w klatce nie ma właściwej więzi z człowiekiem, nie wchodzi w interakcje ze zwierzętami gospodarskimi, które powinien chronić przed kunami czy lisami, bo do tego był szkolony przez tysiące lat. Nie spełnia więc swojej roli i to negatywnie wpływa na jego psychikę, co prowadzi do wzmożonej agresji albo apatii. Pies trzymany w klatce źle to znosi. Zgodnie z przepisami powinien być co najmniej dwa razy z niej wyprowadzony. Ale co to znaczy? Na 5 minut, na 15? Proszę sobie wyobrazić człowieka, który wiele godzin pracuje w gospodarstwie i jeszcze godzinę czy dłużej ma gdzieś biegać z psem. To mało realne. Oczywiście mówię o psach żyjących na wsi. Są też przypadki, gdy właściciele pozwalają psom biegać swobodnie, także poza terenem swojego gospodarstwa, co czasem doprowadza do tragedii, i wówczas za to powinni ponieść odpowiedzialność karną.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-12-09

Krzysztof Różycki