Można jednak uznać, że państwo niejako wyręcza w tym obywateli i robi to za nich: oddało na zakup broni całe złoto, jakie moglibyśmy mieć przez najbliższe trzydzieści lat, bo na tyle plus minus zadłużyliśmy się po uszy; w tej sytuacji na pewno bez kolczyków.
Zapoczątkował to minister Błaszczak, który kupował na kredyt wszystko jak leci, co akurat przy wyborze samolotów jest wyjątkowo trafnym opisem. Nic się tam nie zgadza z niczym: wojsko będzie mieć na wyposażeniu tyle różnych czołgów, ile tylko ktoś zdołał na świecie wymyślić; takoż śmigłowców. Kiedy teraz nowa władza tak obezwładniająco bezskutecznie stara się znaleźć na PiS jakiś kij, aby go mieć czym uderzyć, aż dziwi, że nie chwyta się tego najprawdziwszego akurat zarzutu: zgubnego uzależnienia Ministerstwa Obrony od shoppingu i ogołocenia wszystkich kont.
Subskrybuj