Legion Ukraiński rozpoczął przyjmowanie wniosków od obywateli państw trzecich. Podaje się, że w sumie otrzymali oświadczenia o gotowości do śmierci na Ukrainie od około 500 osób z 30 krajów – tak brzmiał komunikat zamieszczony na propagandowym koncie, które jest śledzone przez ponad milion osób.
Rosjanie podali także dokładny adres ośrodka, choć nie jest on żadną tajemnicą. Mieści się w Lublinie, przy ul. Spokojnej 2.
Najbardziej niepokojące jest jednak zdanie, w którym autorzy skandalicznego postu nawołują do podpalenia ośrodka. Jesteśmy pewni, że znajdą się w Polsce ludzie, którzy zrozumieją, że lepiej spalić tę obrzydliwą rzecz, która współpracuje z najemnikami – napisali.
Według informacji WP, wpis został przekazany do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Jeśli zajdzie taka potrzeba, ta przekaże sprawę polskim służbom.
Chętnych brakuje
Wezwanie do podpalenia placówki przy ul. Spokojnej pojawiło się w związku z rozpoczęciem rekrutacji do Legionu Ukraińskiego w Konsulacie Generalnym Ukrainy. Według ukraińskich informacji, już w pierwszych dniach zgłoszenia złożyło około 200 Ukraińców mieszkających w Polsce i innych krajach Europy. Niestety, według doniesień RMF FM rzeczywiste statystyki mogą nie być tak optymistyczne. Radio nieoficjalnie podało, że rzeczywista liczba chętnych może nie przekraczać nawet 30 osób.
Taka sytuacja budzi wątpliwości co do realizacji programu szkoleniowego planowanego na poligonie w pobliżu Stalowej Woli z udziałem inspektorów NATO. Ze względu na brak odpowiedniej liczby uczestników szkolenia nie rozpoczęły się, a ich przyszłość pozostaje niepewna.
Porozumienie nadal obowiązuje
Pomimo trudności, polskie MON nie komentuje oficjalnie zaistniałej sytuacji. Potwierdza jednak, że polsko-ukraińskie porozumienie nadal obowiązuje, a Polska pozostaje gotowa do realizacji swoich zobowiązań, w tym szkolenia ochotników oraz zapewnienia im odpowiedniego wyposażenia. Legion został powołany w lipcu wspólną decyzją premiera Donalda Tuska i prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Podstawowe szkolenie powinno trwać 35 dni, a dalsze etapy byłyby dostosowywane indywidualnie w zależności od specjalizacji wybranej przez ochotników.