Dawno temu poznałem Szymona i mogę zaświadczyć, że Hołownia wcale niski nie jest, wręcz przeciwnie. Mogę, niestety, zaświadczyć także, że ma w sobie jakieś ADHD, to znaczy wszystko, co w życiu zaczyna, nagle porzuca, niczego nie doprowadzając do końca. Do każdej swej aktywności bardzo szybko traci serce i zapał, a dotyczy to zarówno rzeczy drobnych, jak i poważnych; lista zajęć, jakich się chwytał, a następnie je zostawiał, byłaby doprawdy imponująca, gdyby miał cierpliwość chociaż ją doprowadzić do końca.
Tak więc zostawienie przez niego na lodzie partii, jaką stworzył i jaką porzucił nagle jak oparzony, w ogóle mnie nie zdziwiło. Raczej myślę z niepokojem o uchodźcach w sytuacji, gdyby teraz zajął się nimi – bo nieuchronnie porzuceni przez niego, niespodziewający się niczego, zostaliby nagle sami w tych swoich łodziach lub pod płotem granicznym.
Subskrybuj