R E K L A M A
R E K L A M A

Bicie kijem ze strachu? Finał sąsiedzkiej kłótni cz. I

Mieszkańca wsi pod Siemiatyczami znalazł rolnik jadący ciągnikiem po drodze gruntowej w lesie. Starszy mężczyzna leżał, nie dając znaków życia. Obok stały piła spalinowa i oparta o drzewo siekiera.

Rys. Tomasz Wilczkiewicz

Rolnik rozpoznał swojego sąsiada – 80-letniego Kazimierza R. Natychmiast powiadomił jego syna oraz pogotowie i policję. Wszystko wskazywało na to, że doszło do nieszczęśliwego wypadku podczas wyrębu lasu. Dopiero sekcja zwłok wykazała, że starszy mężczyzna miał rany tłuczone głowy, złamany nos oraz żebra, stłuczony mózg. A to wskazywało na to, że został zaatakowany jakimś tępym i twardym przedmiotem. Prawdopodobnie był też duszony i kopany.

Konflikt, który trwał 50 lat

Wiadomo było tyle, że Kazimierz R. wyszedł z domu do pobliskiego lasu między 10 a 11 rano. Miał tam wyciąć drzewo. Dźwięk piły spalinowej słyszała z mieszkania żona. Kiedy ustał około południa, wołała na męża, ale nie odpowiadał. Kiedy małżonek nie pojawił się w domu na obiad, żona poszła bliżej lasu, żeby go ponownie zawołać. Bezskutecznie. Zobaczyła natomiast biegnącego w jej kierunku syna, który krzyczał, że ojciec nie żyje.

Po wynikach sekcji zwłok śledczy rozpoczęli śledztwo i poszukiwanie sprawcy. Ustalono, że Kazimierz R. był bardzo lubiany we wsi. Oceniano go jako pogodnego i uczynnego sąsiada. Był bardzo religijny, nikomu z niczym nie zalegał. Okazało się jednak, że był w wieloletnim konflikcie z sąsiadem mieszkającym obok. Początek zatargu sięgał jeszcze lat 70. minionego wieku. Wówczas sąsiad wyciął drzewo należące do Kazimierza R., pociął je na deski i podobno sprzedał. Od tego czasu mężczyźni nie rozmawiali ze sobą i nie utrzymywali żadnych relacji towarzyskich. Kazimierz R. czuł nieustający żal do Mirosława S. i często dochodziło między nimi do kłótni i wzajemnych wyzwisk.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-03-21

Jacek Binkowski