Tusk nie wyklucza przyspieszonych wyborów. Wszystko zależy od ustawy budżetowej

Donald Tusk wskazał we wtorek, że gdyby prezydent Andrzej Duda, na żądanie Jarosława Kaczyńskiego, podejmował jakiekolwiek działania w celu zablokowania wypłat pensji dla ludzi, to wspólnie z koalicjantami mogliby rozważyć skrócenie kadencji parlamentu.

Fot. Wikimedia

Kierwiński o przyspieszonych wyborach

Marcin Kierwiński w programie „Graffiti” podkreślił, że scenariusz szybszych wyborów jest realny, jeśli prezydent postąpiłby niezgodnie z oczekiwaniami. Minister zaznaczył, że nie jest to polityczny blef, ponieważ Donald Tusk jest politykiem gotowym na podejmowanie niekonwencjonalnych i ryzykownych decyzji. Ostatnim dniem, kiedy prezydent może podpisać ustawę budżetową, jest czwartek, czyli 1 lutego 2024 roku.

Szef MSWiA stwierdził:

Prezydent musi wyjść z butów bycia rzecznikiem PiS-u, zachowuje się jak człowiek jednej partii. Wreszcie stanie po stronie ludzi, a nie będzie tylko człowiekiem partii? Jest instrumentalnie wykorzystywany, może za własną zgodą, żeby robić partyjną politykę.

W trakcie rozmowy poruszono także kwestię listu, który Duda wysłał do premiera Tuska. Korespondencja dotyczyła zmian wprowadzanych przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara w Prokuraturze Krajowej. W piśmie prezydent zwrócił uwagę na potencjalne konsekwencje dla Polski i obywateli wynikające z działań niezgodnych z prawem.

Szef MSWiA przyznał, iż zastanawia go zaangażowanie prezydenta w obronę Zbigniewa Ziobry. Jego zdaniem wygląda na to, że prezydent znowu broni swoich znajomych z PiS.

Jednocześnie Kierwiński powiedział, że nie rozumie idei startowania Lewicy oraz KO z osobnych list. Według niego najlepiej, aby wszystkie partie koalicyjne poparły jednego kandydata. Opcja trzyblokowa powinna stanowić idealny wariant działania.

Gotowość Tuska do działania

Jak wspomniał Kierwiński w programie „Grafitti”, Donald Tusk jest gotów na zdecydowane działania, jeśli prezydent Andrzej Duda postanowi zablokować ustawę budżetową. Premier osobiście nie wyklucza skrócenia kadencji Sejmu, jeżeli głowa państwa odmówi „wypłaty ludziom pieniędzy”. Jednakże, aby podjąć taką decyzję, Tusk musiałby uzyskać poparcie ze strony PiS, a to może stanowić pewną przeszkodę.

Obecnie sytuacja związana z ustawą budżetową jest niepewna, a nieoficjalne doniesienia sugerują, że Andrzej Duda rozważa skierowanie sprawy do Trybunału Konstytucyjnego. Premier został zapytany o tę kwestię podczas wtorkowej konferencji prasowej i wyraził wątpliwość, czy prezydent zdecyduje się na taki krok, uważając go za zupełnie irracjonalny.

Premier, opisując taki potencjalny scenariusz zachowania prezydenta, kontynuował:

Po pierwsze bardzo szkodliwy z punktu widzenia interesów ludzi. Ja wiem, że to jest druga i ostatnia kadencja pana prezydenta, więc być może nie przejmuje się opinią publiczną, ale nie wygląda mi na człowieka, który chciałby tak „na żywca” dokuczyć tym, którzy czekają na podwyżki. Pomijam już fakt, że nie ma żadnej podstawy, żadnego powodu, dla którego miałby kierować ten budżet do Trybunału.

Donald Tusk wyjaśnił, że nawet gdyby prezydent skierował budżet do Trybunału Konstytucyjnego, nie zakwestionuje on faktu, że budżet ten istnieje. Oznacza to, iż nie będzie zaprzeczał faktowi, że został on złożony. Tusk podkreślił, że nie ma podstawy do rozwiązania parlamentu poprzez skierowanie budżetu do Trybunału.

Premier dodatkowo doprecyzował, że aby prezydent mógł skrócić kadencję Sejmu, musiałby odmówić podpisania ustawy, zakwestionować jej charakter np. jako budżetu. Jednakże uznał to za dość skomplikowany ruch.

Co zrobi Andrzej Duda?

W mediach pojawiły się informacje, że niektórzy politycy sugerują Andrzejowi Dudzie, aby skierował budżet do Trybunału Konstytucyjnego. Teoretyczne uznanie przez TK niekonstytucyjności mogłoby otworzyć możliwość skrócenia kadencji Sejmu i ogłoszenia przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Jeden z konstytucjonalistów wskazał, że nie zgadza się z takim interpretowaniem przepisów konstytucji. Nawet Duda już wcześniej zapewnił, że skierowanie ustawy do TK nie oznacza konieczności ogłoszenia przedterminowych wyborów.

Wskazanie ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego faktycznie spowoduje opóźnienie procesu jej uchwalenia. Trybunał miałby dwumiesięczny termin na ocenę ustawy. W przypadku stwierdzenia niezgodności z konstytucją rząd byłby zobligowany do działania na podstawie prowizorium budżetowego, czyli projektu ustawy przedstawionego jeszcze przez poprzedni rząd. W rezultacie planowane podwyżki dla nauczycieli i budżetówki pozostałyby w zawieszeniu.

 

 

 

 

2024-01-31

Sebastian Jadowski-Szreder na podst. Polsat News i Money.pl