Klasa pracująca miałaby przeważyć
Biden uważa, że mógłby zwyciężyć w stanach z tzw. niebieskiej ściany, czyli tradycyjnie demokratycznych, takich jak Michigan, Pensylwania i Wisconsin, które w 2016 roku poparły Trumpa. Mimo to Biden aktywnie wspiera kandydaturę Kamali Harris.
Sukces Joe Biden miałby osiągnąć dzięki poparciu białych wyborców z klasy pracującej. Otoczenie Bidena uważa, że w takiej sytuacji Trump nie miałby obecnie nadziei na ponowny powrót do Białego Domu.
W 2016 roku Biden nie mógł jednak startować z powodu żałoby po śmierci syna Beau, a Clinton uzyskała wsparcie ówczesnego prezydenta Baracka Obamy. Zapytany, czy Biden obawia się, że w przypadku przegranej Kamali Harris w 2024 roku będzie obwiniany, jeden z doradców stwierdził, że bardziej martwi go przyszłość kraju w razie takiego wyniku.
Dystans wobec Bidena?
Amerykańskie media doniosły, że Joe Biden nie pojawi się na wieczorze wyborczym Kamali Harris. Jak podał „The Washington Times”, powołując się na źródła bliskie prezydentowi, Biden wraz z pierwszą damą będzie śledził wyniki wyborów w Białym Domu w gronie doświadczonych współpracowników i starszego personelu. Tymczasem Harris planuje spędzić wieczór wyborczy na Uniwersytecie Howarda, zaledwie kilka kilometrów od rezydencji prezydenta.
Dziennik zaznaczył, że w końcowej fazie kampanii zespół Harris utrzymywał dystans wobec Bidena. Prezydent nie pojawił się na jej wiecu w Waszyngtonie, kiedy wygłaszała przemówienie podsumowujące kampanię; zamiast tego zwrócił uwagę mediów poprzez swoje wideo, w którym apelował do Latynosów o poparcie dla Harris. Podczas tego wystąpienia Biden nazwał sympatyków Trumpa „śmieciami”. Biały Dom później wyjaśniał, że chodziło o komentarz odnoszący się do żartu komika na wiecu Trumpa, który wspomniał problem Portoryko z odpadami.