Polsat rusza lada moment ze swoją śniadaniówką. W stacji od pół roku o niczym innym się nie mówi. Jak będzie? Kto to poprowadzi? I czy uda się pokonać konkurencję? To ostatnie jest najważniejsze, bo oglądalność zdecyduje, czy projekt pod nazwą „Halo, tu Polsat” będzie miał kontynuację w kolejnych sezonach. Bez odpowiednio wysokich słupków skończy się na jednej edycji, a jeśli będzie bardzo źle, to niewykluczone, że nawet polecą głowy. Nie dosłownie oczywiście, ale za porażkę parę osób może zapłacić stanowiskiem.
Pod nowym projektem podpisuje się dyrektor programowy Edward Miszczak (69 l.). Powinien mieć dobrze działające know how, bo przecież spędził wiele lat w TVN i tam bacznie nadzorował śniadaniówkę. Kreował gwiazdy, wynosił je na piedestał i strącał w otchłań prezenterskiego niebytu, jeśli coś szło nie po jego myśli. Ludzie się nie zmieniają: w Polsacie jest tak samo. Nowy szef stworzył zespół, w którym wymieszał dobrze znane twarze, ulubieńców publiczności z zupełnymi, jak to się mówi w branży telewizyjnej, no name’ami, czyli ludźmi bez nazwiska. Nazwiska rozpoznawalnego i cenionego.
Na to teraz muszą sobie dopiero zapracować. O ile jest niemal pewne, że importowany (ponoć za duże pieniądze) z telewizji publicznej duet Katarzyna Cichopek (41 l.) – Maciej Kurzajewski (51 l.) zaskarbi sobie szybko sympatię widzów, o tyle inni prezenterzy to już będzie próba na żywym organizmie. Mnożą się pytania, jak zmierzą się z trudną materią porannego programu, który oglądają głównie gospodynie domowe budzące się o tej porze dnia do życia. Czy dynamiczny, o specyficznym poczuciu humoru Maciej Rock (46 l.) zdoła stworzyć duet z eteryczną Agnieszką Hyży (39 l.). Czy ona zdoła przebić się przez jego słowa wypowiadane z szybkością karabinu maszynowego?
Do ekipy polsatowskiej śniadaniówki dołączają też znane już z anteny pogodynki: Paulina Sykut (43 l.) będzie teraz prowadzić program w duecie z Krzysztofem Ibiszem (59 l.). On jest doświadczonym dziennikarzem, od lat z powodzeniem przeprowadza świetne wywiady w programie „Demakijaż” nadawanym w kanale tematycznym Polsat Cafe. Ona – ma doświadczenie ze sceny, bo prowadziła dla Polsatu festiwale muzyczne i inne duże imprezy, ale kameralna rozmowa z gościem w studiu może się okazać dla dziewczyny od pogody dużym wyzwaniem.
W porannych programach zobaczymy też inną doświadczoną pogodynkę Milenę Rostkowską-Galant (43 l.), która będzie widzom podawać prognozy temperatury, opadów i innych zjawisk pogodowych. Mało kto wie, ale w telewizji pora emisji segmentu o pogodzie jest wybierana bardzo pieczołowicie, po żmudnych badaniach i zażartych dyskusjach. Na żadne inne informacje ludzie nie czekają tak cierpliwie jak na prognozę pogody. Jeśli jest ciekawie prezentowana – najlepiej przez atrakcyjną, długonogą blondynkę – zatrzyma widza aż do następnych programów. Dlatego zwykle prognoza pogody pojawia się na antenie po serwisach informacyjnych, żeby podbić oglądalność tych programów. A pogodynki są ubrane tak, by wyeksponować wszystkie atuty ich urody.
Do zespołu programu „Halo, tu Polsat” dołączy też najmłodsza wiekiem i stażem pogodynka Ksenia Chlebicka. Do tej pory znali ją tylko widzowie kanałów newsowych: Polsatu News i Wydarzeń 24. Teraz otwiera się przed nią szansa na dużą, ogólnokrajową karierę, bo zapewne za każdym razem zobaczy ją w śniadaniówce kilkaset tysięcy, jeśli nie milion czy więcej osób. Możemy być więcej niż pewni, że szybko przybędzie jej duże grono fanów w mediach społecznościowych, a w ślad za tą internetową popularnością posypią się też artykuły w portalach plotkarskich. Dowiemy się o jej życiu osobistym, podróżach, wyjściach na spotkania z przyjaciółkami. Krótko mówiąc, wszystkiego, co zdołają wyśledzić paparazzi i wścibscy redaktorzy. Taka celebrycka sława będzie też oznaczała zaproszenia na większe i mniejsze warszawskie imprezy: pokazy mody, premiery, przecięcia wstęgi. Nowa celebrytka jest też na wagę złota dla wszelkiej maści sponsorów.
Gwiazdy poranków są zasypywane propozycjami lokowania produktów w ich mediach społecznościowych. Największe dostają do włożenia na wielkie wyjścia kreacje projektantów, biżuterię i inne akcesoria. Sława telewizyjna to jedno, ale najprzyjemniejsze jest to wszystko, co się z nią wiąże: mniejsze i większe kontrakty reklamowe. Niekiedy obserwatorzy na Instagramie narzekają, że profile ich ulubieńców stały się słupami reklamowymi, na których promuje się wszystko. Znane są przypadki prezenterek, które nie mając psa, reklamowały karmy dla czworonogów. Mieszkając w małym mieszkanku, zachwalały kosiarki do trawy, a nie mając prawa jazdy, zachęcały do kupna samochodu. Jednak firmy – wszystkie, bez wyjątku – wciąż zapraszają do promowania swoich produktów znanych z telewizji celebrytów.
Bo fakty są takie, że te popularne osoby po prostu świetnie ich produkty sprzedają. Każdy post sponsorowany to potem tysiące kliknięć w sklepach internetowych i odwiedzin w sklepach stacjonarnych. Uwaga! Nadciągają gwiazdy Polsatu.