Brytyjczycy o Polsce. Co myślą o naszym narodzie? Część III

Przed brexitem imigranci znad Wisły byli pożądani jako siła robocza, w czasie brexitowej nagonki odrzucano ich na równi z innymi obcymi, a po brexicie Brytyjczycy za nimi zatęsknili. 

Fot. PICRYL

POLACY W ŻYCIU ZAWODOWYM

– Poznałam ją na początku lat 90. Przyszła do nas jako asystentka ds. opieki zdrowotnej i była taka pracowita! Pilna, łagodna, dokładna, wszystkie pozytywne słowa można by powiedzieć o tej cudownej, ciepłej kobiecie. Z pomocą męża nauczyła się angielskiego, ukończyła studia, zdobyła kwalifikacje. Pracowałam z nią, aż przeszła na emeryturę. Znalazła się w obcym kraju, a mimo to odniosła sukces, zdobyła niezliczoną liczbę przyjaciół i była szanowana wszędzie, gdzie się pojawiła – CHStocker

***

– Kiedy malowałem piętro mojego domu, zrobił to Polak o imieniu Roman. Fantastyczna robota, nie mogłem się do niczego przyczepić. Ciężko pracował, aż skończył, zatrzymując się tylko na łyk herbaty lub kanapkę. Wiedział, że otrzymuję świadczenia z tytułu niepełnosprawności, więc obniżył cenę tak bardzo, jak mógł – Craig Bullard

***

– Gdyby nie Polacy i inni imigranci z Europy Wschodniej, mój biznes by upadł. Nie z powodu braku siły roboczej. Pracuję w dziedzinie naukowej/analitycznej. Moim zdaniem ludzie z Europy Wschodniej są nastawieni na osiągnięcie sukcesu i ciężko pracują – Paul

***

– W fabryce, w której pracowałem, 85 proc. załogi stanowili Polacy. Większość z nich to dobrzy pracownicy w ciągu dnia, kiedy są tam szefowie, ale gdy pracują w nocy, wszystko jest do kitu – PW

***

– Niektórzy są bardzo uczciwi i szanują kraj, który odwiedzają. Ale duży odsetek osób przybył tu, aby „zabawić się” w brytyjskim systemie świadczeń społecznych, do jakich nie mają prawa. W telewizji satelitarnej jest wiele filmów o tym, jak śmieją się, że brytyjski system jest tak hojny, że nie muszą pracować. Wielu zarabia na czarnym rynku (gotówka do ręki), mieszka w dzielonych mieszkaniach, nie płaci podatku dochodowego ani podatków lokalnych. Tak więc zdecydowana większość to utrapienie, choć, uczciwie mówiąc, jakieś 10 proc. z nich wnosi pozytywny wkład w życie Wielkiej Brytanii – Christopher Richards

***

– Nigdy nie byli źli, zwykle pracowici i większość z nich szanowała nasz kraj, a teraz porównują ich do śmieci płynących po kanale La Manche – różnica jest kolosalna! – Marc Seymour

***

– Niedawno z przyjemnością skorzystałem z usług polskiej firmy budowlanej, która wyremontowała mój dom. Wykonali świetną robotę bez ciągłego powtarzania: „To cię będzie kosztować”, typowego dla wielu brytyjskich budowniczych. Brexit i pandemia utrudniły im życie, ku naszemu obopólnemu żalowi – Roger Tompsett

I W PRYWATNYCH KONTAKTACH

– Polscy imigranci przychodzą do mojego domu, zjadają moje jedzenie, nigdy nie przestają gadać, nie pozwalają mi nawet zrobić „męskiej kupy” ani wziąć prysznica w spokoju bez otwarcia drzwi łazienki, odmawiają pójścia spać przed 21, wydają wszystkie moje pieniądze, nigdy nie sprzątają, dla zabawy przechodzą na język polski tylko po to, żeby mnie wkurzyć (…). To tylko jedna z nich [imigrantów], ma zaledwie pięć lat. Gdyby jej mama nie była polską imigrantką, nigdy by nie istniała, a świat jej ojca, mój świat, byłby mniejszy, zimniejszy i mniej radosny – Bruce McQuillan

***

– Kiedyś pracowałem jako kierowca autobusu. Regularnie podróżował z nami sympatyczny starszy polski dżentelmen. Był wolontariuszem w lokalnym muzeum. Pewnego dnia poszedłem do pracy z najgorszym przypadkiem grypy, jaki można sobie wyobrazić. Ten dżentelmen wsiadł jak zwykle i zapytał mnie, czy dobrze się czuję, bo źle wyglądam. Wyznałem, że kiepsko, a on powiedział, że ma dla mnie idealne lekarstwo. Wysiadł na swoim zwykłym przystanku i nie myślałem o nim więcej do czasu, gdy kilka godzin później wsiadł z powrotem. Wręczył mi butelkę najlepszej polskiej wódki z trawy żubrowej, radząc, abym wypił ją ze świeżym sokiem jabłkowym. Wróciłem do domu, zażyłem lekarstwo i, szczerze mówiąc, nigdy nie czułem się lepiej, a kiedy próbowałem oddać mu pieniądze, odmówił ich przyjęcia – Sam Ashton-Pallatina

***

– Moi sąsiedzi są Polakami. Jestem uwięziony w domu z powodu ME/CFS i późnej boreliozy. Pukają do moich drzwi każdego dnia, żeby sprawdzić, czy czegoś nie potrzebuję ze sklepu, wyprowadzają mojego psa w każdą niedzielę – Craig Bullard

***

– Cóż, uważam, że to wielka szkoda, iż brexit zmusił tak wielu z nich do opuszczenia Wielkiej Brytanii. Zwłaszcza miłą rodzinę, która zamieszkała obok mojej mamy. Byli naprawdę przyjacielscy. Nie tak jak ci neandertalczycy czytający „Daily Mail”, którzy tam teraz mieszkają – Frank Hollis

2024-09-06

E.W. na podst. quora.com, forum.cyclinguk.org