Jedną z przerw w pracy szpachelką wykorzystujemy na obejrzenie okolicy. Dr Dawid prowadzi nas przez teren obszernego cmentarza. Mijamy setki krzyży i pomniki poświęcone poszczególnym nacjom – Serbom, Rosjanom, Włochom, Brytyjczykom. Naszą uwagę zwraca wyróżniający się stylistyką, wyższy od innych nagrobek. Gwiazda Dawida i alfabet hebrajski pozwalają przypuszczać, że pochowano tu wyznawcę judaizmu. Gdzie indziej
Tag: historia
Hymny narodów świata: Rio de Janeiro
Miejsce od tysiącleci sprzyjało człowiekowi, a odnalezione tu ślady ludzkie datowane są na 8 tysięcy lat. Około tysiąca lat temu amazońskie ludy Tupi zajęły niemal całą długość wybrzeża morskiego i to ich spotkali pierwsi Europejczycy, gdy tu wylądowali (1501 – 1502). To Europejczycy nadali nazwę miastu, bowiem postawili stopę na lądzie 1 stycznia w zatoce Guanabara, którą uznali za ujście wielkiej rzeki. Rio de Janeiro
Pułapki swobody. Liberum veto (2). Fragment książki Kamila Janickiego „Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty” (VII)
W 1637 roku, gdy po raz pierwszy za panowania Władysława IV Wazy doszło do tego, że sejm rozszedł się, nic nie uchwaliwszy, jeden ze świadków wydarzeń, kanclerz wielki litewski Albrycht Stanisław Radziwiłł zanotował bez większych emocji: „Cóż dziwnego? Często w czasie pokoju sejmy były zrywane! Dopiero gdy czasem położenie stawało się trudne i nieprzyjaciel sięgał
Polmuz. Polska firma perkusyjna podbijająca rynek zagraniczny
Tomasz Stukan zdobył solidne wykształcenie. Na Politechnice Gdańskiej ukończył architekturę oraz technologię produkcji i wydawało się, że jego zawodowe życie będzie takie jak większości absolwentów tych kierunków. – Moja mama w późnym PRL-u pożyczyła kuzynowi pieniądze na zakup perkusji; spłacał pożyczkę, udzielając mi lekcji grania na tym instrumencie – wspomina pan Tomasz. – To była siermiężna i słabo brzmiąca polska
Konrad Gruda. Człowiek, który pokazał mi Monachium
Po kilku latach, gdy już pracowałem w zawodzie dziennikarskim, poznałem Konrada Grudę w SDP na Foksal, i była to dość tajemnicza znajomość. Uścisk dłoni i nic poza tym, ciekawa miała być dopiero przyszłość. Był rok 1971, a ja wybierałem się do Monachium. Cel tego wyjazdu jest tu bez znaczenia, zdziwiłem się natomiast faktem, że na
Wspomnienia pisane od serca. Rafał Skąpski i pasja do książek
Od siedmiu lat mieszka w górach. Blisko Starego Sącza, nieopodal drogi łączącej Nowy Sącz ze Szczawnicą. Piękny dom z tarasem usytuowany na wzniesieniu, skąd rozpościera się bajeczny wręcz widok na masyw Beskidu Sądeckiego. Wokół mnóstwo zieleni – ogród, drzewa. Przepiękne miejsce z dala od zgiełku, cisza, spokój, blisko natury
Kochanka, która się nie starzeje. Przewodnik literacko-historyczny
Książka Krzysztofa Lubczyńskiego to gatunkowa hybryda, będąca krzyżówką klasycznego bedekera z reportażem. Do tego mocno ryzykowną, bo choć autor zarzeka się, że poznawał Paryż czterdzieści lat, unikatowe miasto mit nie jest łatwe do objęcia umysłem. A to poprzez złożoność, do której dostępu do kolejnych poziomów broni wysoki wymóg wiedzy o historii, polityce i kulturze, niekiedy
Hymny narodów świata: Kantabria
Przymiotnik „kantabryjski” oznacza lud mieszkający w skałach lub tych, którzy chodzą po górach. Pojawiający się w tekście kantabryjskiego hymnu termin La Montana (Góra) jest etymologicznie równorzędny z nazwą Kantabria. Potwierdza to tradycja, gdyż między XIII a XX wiekiem La Montana była nazwą alternatywną, używaną w odniesieniu do tego, co obecnie nazywa się Kantabrią. Historycy podkreślają
Pułapki swobody. Liberum veto. Fragment książki Kamila Janickiego „Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty” (VI)
Należy stanowczo podkreślić, że polscy szlachcice znali i rozumieli ideę głosowań większościowych. W ten sposób zapadały chociażby wyroki deputatów, sędziów Trybunału Głównego Koronnego. Przyjęło się nawet określenie na głosowania większością, że to decyzje podejmowane sposobem sądowym. Po sądowemu rozstrzygano rzecz zwłaszcza wtedy, gdy doprowadzenie dyskusji do finału wydawało się absolutnie nieodzowne, a brak konkluzji groził
Koniec Świata [REPORTAŻ ANGORY]
– Musiałem wymyślić jakąś historyjkę, bo coraz częściej pytali o tę nazwę przyjezdni. Wstyd tak nic nie wiedzieć – mówi były wójt Kraszewic, gminy z przysiółkiem Koniec Świata, Józef Olszewski. – Poza tym w tamtym czasie miał nastąpić prawdziwy koniec świata, który przepowiedzieli Majowie, i ludzie zaczęli się tu zjeżdżać, żeby sobie „w ostatnich dniach życia” pstryknąć fotkę