We wtorek Trump podpisał rozporządzenie wykonawcze, które wymaga od osób rejestrujących się do głosowania przedstawienia dokumentu potwierdzającego obywatelstwo. Eksperci ostrzegają, że ten krok, oparty na twierdzeniach Trumpa o powszechnych oszustwach wyborczych, może pozbawić miliony Amerykanów prawa do głosowania. Krytycy prezydenta zauważają, że konstytucja USA przyznaje prawo do regulowania wyborów stanom, a nie prezydentowi, oraz daje Kongresowi możliwość unieważnienia tych decyzji.
Wendy Weiser z Brennan Center for Justice uznała rozporządzenie za niezgodne z prawem, twierdząc, że prezydent nie posiada uprawnień do zmiany federalnych wymogów dotyczących rejestracji wyborców, które zostały ustalone przez Kongres.
Oparł się na XVIII-wiecznej ustawie
To jednak nie koniec najnowszych kontrowersji związanych z prezydentem USA. Administracja Donalda Trumpa utajniła szczegóły deportacji imigrantów do Salwadoru, powołując się na przywilej tajemnicy państwowej. Przypomnijmy, że jeszcze w marcu 238 członków wenezuelskiego gangu Tren de Aragua – jednego z najbardziej niebezpiecznych gangów w Wenezueli – zostało deportowanych przez USA i wysłanych do Salwadoru, gdzie trafiło do więzienia o zaostrzonym rygorze. Decyzja Donalda Trumpa opierała się na XVIII-wiecznej ustawie Alien Enemies Act, która umożliwia szybką deportację cudzoziemców bez zwykłych procedur oraz pozwala na wydalenie obywateli krajów będących w stanie wojny ze Stanami Zjednoczonymi.
Niewinni poszli do więzienia?
Pospieszna deportacja imigrantów do znanego ze swoich niezwykle brutalnych warunków salwadorskiego więzienia spotkała się z reakcją sędziego sądu federalnego w Waszyngtonie, James E. Boasberg. Wydał on decyzję o wstrzymaniu na 14 dni wszelkich deportacji Wenezuelczyków. W odpowiedzi Biały Dom oświadczył, że sędziowie federalni nie mają uprawnień do blokowania deportacji. Administracja Trumpa, korzystając ponownie z zapisów ustawy Alien Enemies Act, postanowiła utajnić szczegóły deportacji.
Odmowa przekazania informacji federalnemu sędziemu w tej sprawie stanowi kolejny etap konfrontacji między Białym Domem a sądownictwem w kwestiach imigracyjnych. Administracja argumentuje, że deportowani stanowili zagrożenie terrorystyczne, podczas gdy doniesienia prasowe i relacje rodzin wskazują na brak dowodów winy niektórych z wydalonych osób.