W winnicy Rebula honorowe miejsce zajmuje obrośnięta muszlami butelka. To musiak, który prawie pięć lat leżakował 20 metrów pod powierzchnią Adriatyku. Raczej ciekawostka dla wytrawnych smakoszy, zwłaszcza że cena butelki to 200 euro. Spokojnie, w bardziej rozsądnym budżecie też da się coś znaleźć. Posiwiały właściciel wprost ze stalowych tanków nalewa kolejne porcje, cierpliwie tłumacząc łamaną słowiań szczyzną winiarską specyfikę regionu. Na słoweńskim Krasie, usianym jaskiniami wapiennym płaskowyżu, który dał nazwę podobnym formacjom geologicznym na całym świecie, winorośl wrasta w czerwoną, bogatą w żelazo i minerały glebę, zwaną z włoska terra rosa. Nagle zupełnie jasne staje się pochodzenie nazwy teran, czyli najbardziej cenionego tutaj wina o barwie, a jakże, głębokiej czerwieni. Odmiana refošk, z której powstaje trunek, nie jest charakterystyczna dla regionu. Uprawia się ją również we Włoszech i na Istrii, ale tylko wino z Krasu ma prawo być nazywane teranem. Chorwaci używający tej zastrzeżonej marki robią to, według Słoweńców, nielegalnie. Łaskawie dopuszcza się jeszcze włoski teran, choć ten musi być wytwarzany po sąsiedzku, w konkretnym regionie, zwanym przez Włochów Carso. Oczywiście Kras to nie tylko teran. Rośnie tu też popularna malvazija – lokalny klasyk, znany i lubiany od Udine po Pulę, czy stary, endemiczny szczep vitowska. Sama Rebula zaś cieszy się opinią producenta świetnych penin, jak Słoweńcy określają wina musujące.
Subskrybuj