Uderzenie w kluczowe koncerny
Administracja prezydenta Trumpa nałożyła sankcje na kluczowe rosyjskie koncerny naftowe, Rosnieft i Łukoil, argumentując to niewystarczającym zaangażowaniem Rosji w rozwiązanie konfliktu na Ukrainie. Zgodnie z informacją CNBC, celem nowych restrykcji jest wywarcie wpływu na rosyjską gospodarkę. Waszyngton uważa, że ropa naftowa jest kluczowym elementem rosyjskiej gospodarki, a wprowadzone sankcje mają za zadanie odciąć to źródło dochodów. Administracja uzasadnia ten krok brakiem poważnego zaangażowania Rosji w proces pokojowy na Ukrainie.
Decyzja ta natychmiast wywołała wzrost cen ropy naftowej. Wieczorem w środę, cena światowego benchmarku Brent wzrosła o 1,83 dolara, czyli blisko 3%, osiągając 64,42 dolara za baryłkę. Podobny skok odnotowano w USA, gdzie ropa zdrożała o 1,74 dolara (prawie 3%), do poziomu 60,24 dolara za baryłkę.
Nałożeniu sankcji towarzyszyła wypowiedź sekretarza skarbu USA, Scotta Bessenta, który zaznaczył, że nadszedł moment na powstrzymanie przemocy i natychmiastowe wprowadzenie zawieszenia broni.
Europa się przyłącza
Unia Europejska natychmiast poparła nowe sankcje, zaostrzając kontrolę nad importem rosyjskiej ropy i eliminując prawne możliwości jej omijania w transporcie morskim. Bruksela podkreśla, że „sojusz zachodni tworzy zjednoczony front”.
W kontekście ogłoszenia sankcji, Trump spotkał się z sekretarzem generalnym NATO, Markiem Rutte. Prezydent USA ujawnił, że odwołał planowany szczyt z Władimirem Putinem, ponieważ „nie chciał zmarnować swojej podróży”. Rutte, który publicznie wspierał Trumpa, nazwał go „jedynym, który może to zrobić”.
Rola Chin
Analitycy sugerują, że Chiny mogą odegrać kluczową rolę, wykorzystując swoje wpływy na Rosję podczas nadchodzących rozmów handlowych między prezydentem Trumpem a Xi Jinpingiem.
Według brytyjskiej stacji Sky News, sankcje nałożone przez prezydenta USA są bardziej złożone niż zwykła kara; stanowią strategiczną próbę zmuszenia prezydenta Putina do ustępstw, jednakże jest to działanie obarczone bardzo małym marginesem na błąd.
Eksperci ostrzegają, że jeśli ceny ropy naftowej pójdą w górę lub jedność sojuszników zostanie naruszona, prezydent USA może znaleźć się w trudnej sytuacji.