W czerwcu miała miejsce próba ataku hakerskiego, a kilka tygodni wcześniej włamywacze dostali się na konto amerykańskiego urzędnika na poziomie hrabstwa. Analitycy Microsoftu uważają, że te działania są częścią rosnących wysiłków grup irańskich mających na celu wpływanie na listopadowe wybory prezydenckie w USA.
Wysoki rangą przedstawiciel amerykańskiego wywiadu niedawno stwierdził, że Iran coraz intensywniej wykorzystuje tajne konta w mediach społecznościowych, aby próbować wywoływać polityczny chaos w Stanach Zjednoczonych. Irańskie przedstawicielstwo przy ONZ w Nowym Jorku zapewniło agencję Reutera, że potencjał cybernetyczny Iranu ma charakter obronny i jest proporcjonalny do zagrożeń, podkreślając, że kraj ten nie planuje przeprowadzać ataków cybernetycznych. W odpowiedzi na raport Microsoftu stwierdzono, że wybory prezydenckie w USA są sprawą wewnętrzną, w którą Iran nie ingeruje.
Raport Microsoftu ujawnił, że grupa kierowana przez jednostkę wywiadowczą Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej wysłała profilowany e-mail phishingowy do wysokiego rangą urzędnika zaangażowanego w kampanię prezydencką. Dodatkowo, inna grupa powiązana ze Strażnikami Rewolucji Islamskiej uzyskała dostęp do konta użytkownika w administracji hrabstwa.
Iran nie chce, aby wygrał Trump
Raport wskazuje, że celem tych działań prawdopodobnie było zdobycie informacji wywiadowczych o amerykańskich kampaniach politycznych oraz wpłynięcie na sytuację polityczną w stanach, gdzie żadna z dwóch głównych partii nie ma wyraźnej przewagi.
Kampania prezydencka w USA w 2024 roku jest uważnie obserwowana w Iranie. Wielu Irańczyków wierzy, że jej wynik będzie miał bezpośredni wpływ na ich życie, zwłaszcza że Donald Trump ponownie ubiega się o urząd.
Ostatnia kadencja Trumpa była dla Irańczyków bardzo znacząca. Były prezydent wycofał USA z umowy nuklearnej z 2015 roku, zlecił zabicie Ghasema Solejmaniego oraz nałożył rozległe sankcje naftowe, które wywarły bezprecedensową presję na irańską gospodarkę.
Według najnowszego sondażu Kamala Harris zwiększyła szanse demokratów na objęcie władzy. PBS News zauważa, że od momentu rezygnacji Joe Bidena z ubiegania się o reelekcję, poparcie dla Harris wzrosło o sześć punktów procentowych. Donald Trump również zyskał na popularności – od końca lipca poparcie dla kandydata republikanów wzrosło o dwa punkty procentowe.
Gdyby w wyścigu o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych startowało więcej kandydatów, Kamala Harris mogłaby liczyć na 48% głosów, podczas gdy Donald Trump zdobyłby 45%.