Macron zaznaczył, że lud francuski wybrał go dwukrotnie i że będzie szanował to zaufanie aż do ostatniej chwili, by być użytecznym dla kraju. Była to jego pierwsza wypowiedź po tym, jak w poniedziałek skrajna prawica wycofała swoje nieformalne poparcie dla rządu Barniera.
Jest bardzo prawdopodobne, że w środę parlament przyjmie wniosek o wotum nieufności, co zmusi rząd do ustąpienia. Barnier zaapelował o odpowiedzialność, ostrzegając, że obywatele odczują skutki finansowe niestabilności politycznej, jeśli jego rząd upadnie i kraj zostanie bez budżetu na 2025 rok.
Lewica i prawica zgodne
Zarówno skrajna prawica, jak i lewica obwiniają Macrona za obecny kryzys polityczny, który rozpoczął się rozwiązaniem parlamentu w czerwcu. Po katastrofalnym wyniku jego ugrupowania Emmanuel Macron ogłosił przyspieszone wybory do parlamentu, które przegrał. Najlepszy wynik uzyskały Zjednoczona Lewica oraz skrajna prawica Marine Le Pen, które zostały jednak pominięte przy tworzeniu mniejszościowego rządu.
Teraz obie strony domagają się, by prezydent ustąpił ze stanowiska.
Zadłużona Francja
Francja musi ograniczyć wydatki, ponieważ jest jednym z najbardziej zadłużonych krajów Europy. Jej dług publiczny wynosi ponad trzy biliony euro, co stanowi 112 procent PKB – dwukrotnie więcej niż unijny próg ostrożnościowy, który wynosi 60 procent PKB.
Portal BFMTV informuje, że prezydent rozpoczął poszukiwania następcy Michela Barniera. Wśród potencjalnych kandydatów wymienia się m.in. byłego lewicowego premiera Bernarda Cazeneuve’a, ministra obrony Sébastiena Lecornu, szefa MSW Bruno Retailleau, lidera centrowej partii MoDem François Bayrou oraz przewodniczącego Senatu Gérarda Larchera.
Jeśli nie uda się zapewnić finansowania, na przykład dla ochrony zdrowia, może dojść do sytuacji, w której sam Macron przejmie kompetencje premiera.
Uzna, że sytuacja jest szczególna i wtedy na podstawie artykułu 16. konstytucji on zaczyna bezpośrednio zarządzać krajem – ocenił Michel Viatteau z agencji AFP.