W latach 60. popularne nawet poza granicami Bułgarii było auto o nazwie BulgarRenault. Samochód – jak sama nazwa wskazuje – produkowany był na licencji francuskiej. W latach 80. Bułgarzy składali u siebie model 412 radzieckiego Moskwicza. Do roku 1999 produkowali też – we współpracy z polskim Autosanem i Setrą – autobusy marki Czawdar. Na tym w zasadzie kończą się osiągnięcia bułgarskiego przemysłu samochodowego, bo trudno za takie uznać całkiem niezłe wózki transportowe Balkancar. Ale ta wieloletnia posucha na bułgarskim rynku samochodowym już wkrótce może się skończyć. Nie chodzi rzecz jasna o kontynuację BulgarRenault czy nowego Moskwicza, którego produkcję na siłę wciąż próbują utrzymać w Moskwie.
Technologiczne marzenie
Kilka dni temu bułgarskie media obiegła wiadomość o nowym własnym elektrycznym hipersamochodzie. Pojeździe nowoczesnym i innowacyjnym, jakiego nikt wcześniej w Bułgarii nie wyprodukował. Jego twórcą jest Ahmed Merczew, 38-letni Bułgar o tureckich korzeniach. Bułgarski samochód należy do najszybszych i najnowocześniejszych na świecie. Dane dotyczące pojazdu Merczewa nie tylko w Bułgarii budzą respekt. Szybkość maksymalna hipersamochodu wynosi 580 km/godz. Pojazd ma 5221 koni mechanicznych. Od 0 do 100 kilometrów – co wydaje się niewiarygodne – bułgarski samochód przyspiesza… w dwie sekundy! – Nie ukrywam, że spełnił się mój sen, moje technologiczne marzenie. Tu, w naszej małej wiosce Słaszten, w roku 2015 rozpoczęły się przygotowania do produkcji „naszego motoryzacyjnego dziecka”. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że wszystko, co sobie zaplanowaliśmy, udało nam się zrealizować – przyznał Merczew.
Bułgarski elektryczny hipersamochód jest przeznaczony tylko do jazdy na torach wyścigowych. Będzie się produkować kilka jego wersji. Najdroższa ma kosztować dwa miliony euro. Cena nie zniechęca – kilka egzemplarzy bułgarskiego samochodu już zamówiono. Pojazdy te nie powstaną w bułgarskich dużych miastach – Sofii, Płowdiwie czy Warnie. Będą wyprodukowane w małej wiosce Tuchowiszta u podnóży Rodop. Wioska liczy zaledwie 785 mieszkańców.
Nowa potęga technologiczna?
– Chodziłam z Ahmedem do jednej klasy. Był zdecydowanie najzdolniejszym uczniem. Od pierwszych klas interesował się robotami. Badał ich możliwości. Pamiętam, że Ahmed odwiedził wszystkie wiejskie biblioteki w promieniu 100 km w poszukiwaniu materiałów na temat robotów i rakiet. Ten najskromniejszy w naszej klasie chłopak miał niezwykle odważne marzenia. Marzenia, których my, jego rówieśnicy, kompletnie nie rozumieliśmy. I nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę z niepowtarzalnego talentu i możliwości naszego kolegi – wyznała Zjulkera Atifowa, która od pierwszej do ósmej klasy siedziała w jednej ławce z Ahmedem.
– Już w trzeciej klasie mały Ahmed bez przerwy wymyślał jakieś nowe urządzenia. To mniej więcej w tym czasie Merczew bez najmniejszych problemów zbudował świetny nadajnik radiowy. Jego rówieśnicy byli zszokowani, że kolega ze szkolnej ławki ma takie zdolności. Nieco później Ahmed stworzył dość złożonego robota. Mówił też, że jest na dobrej drodze do zbudowania… rakiety, ale na to potrzebuje trochę więcej czasu – wspomina Sewerin Kawałow, nauczyciel Ahmeda. Merczew uważa – choć brzmi to nieprawdopodobnie – że Bułgaria może w bardzo szybkim czasie stać się światową potęgą w konstruowaniu statków kosmicznych i różnorodnego oprzyrządowania wykorzystywanego w astronautyce.
Wieść o dokonaniach i planach Merczewa szybko dotarła za granicę, także do specjalistów amerykańskich i japońskich. Bułgar dostał kilka niezwykle kuszących, znakomicie płatnych propozycji pracy w zagranicznych firmach. Ahmed Merczew za każdym razem konsekwentnie odmawiał. Skromnie tłumaczył się, że sukcesy osiągnął i w przyszłości osiągać będzie tylko w swojej Bułgarii.