Młodzież rozbiła ponad 50 namiotów na głównym placu kampusu, okazując solidarność ze Strefą Gazy. Wtedy Shafik podjęła fatalną decyzję. – Obóz narusza wszystkie zasady, poważnie zakłóca życie w kampusie i stwarza zastraszającą atmosferę dla wielu naszych uczniów – oznajmiła i wezwała policję. Usunięto ponad 100 osób, wiele aresztowano, wiążąc im ręce opaskami zaciskowymi. Niektórzy zostali zawieszeni i wydaleni z akademików. Fala oburzenia wezbrała – na innych kampusach zorganizowano podobne akcje. Tam również dokonywano aresztowań, co tylko pogorszyło sprawę.
Studenccy aktywiści żądają od władz usunięcia z portfela inwestycyjnego izraelskich oraz amerykańskich firm i instytucji pomagających finansować wojnę w Gazie. Spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson stwierdził, że jeśli zamieszki nie zostaną szybko stłumione, będzie to właściwy moment dla Gwardii Narodowej. W kraju, gdzie wciąż żywa jest pamięć o studentach zabitych przez Gwardię w 1970 roku, takie słowa są bardzo niebezpieczne. 24 kwietnia na Uniwersytecie Południowej Kalifornii i w Teksasie doszło do starć z uzbrojonymi funkcjonariuszami. Na szczęście ofiar nie było. Władze Uniwersytetu Columbia, od którego zaczęły się zamieszki, wprowadziły najpierw naukę zdalną, a później hybrydową. 23 kwietnia rektor Shafik dała protestującym ultimatum – mają zlikwidować obóz do północy, a jeśli tego nie zrobią, rozważy alternatywne opcje. Jednak już następnego dnia rano nadeszła wieść o przedłużeniu negocjacji o 48 godzin.
„Antysemicki tłum”
Premier Izraela Benjamin Netanjahu nazwał propalestyńskich działaczy antysemickim tłumem. – To nieprawda – mówi doktorant Columbia University Jonathan Ben-Menachem. Wciąż dzwoni do niego rodzina z Izraela. Po obejrzeniu wiadomości niepokoi się o jego bezpieczeństwo. – Muszę ich zapewniać, że antysemici nie będą mnie atakować na kampusie. To po prostu ludzie, próbujący w pokojowy sposób zająć stanowisko w sprawie, którą uważają za słuszną. Ben-Menachem jest jednym z wielu Żydów, którzy przyłączyli się do demonstracji. Ze zdumieniem obserwował, jak media i politycy określają je jako antysemickie i niebezpieczne, mimo że żydowskie organizacje studenckie odgrywają w nich dużą rolę. Stwierdził, że istnieją wiarygodne doniesienia o antysemityzmie na terenie kampusu i wokół niego, lecz nie jest on reprezentatywny dla młodzieży, która obozuje, aby sprzeciwić się wojnie Izraela. Bardziej martwi go siłowe tłumienie manifestacji i pogłoski o interwencji Gwardii Narodowej. – Absurdem jest twierdzenie, iż wezmą Gwardię i policję, żeby chronić Żydów, podczas gdy w rzeczywistości aresztowani są Żydzi. Żydowska studentka Sarah była przetrzymywana na posterunku ze związanymi rękami przez osiem godzin. Zawieszono ją w prawach studenta, ale już kilka dni później dostała się na kampus, aby wraz z protestującymi wziąć udział w obchodach sederu paschalnego. Jest zbulwersowana próbami oczernienia protestów jako antysemickich. Twierdzi, że tego terminu użyli w naprawdę oszukańczy sposób polityczni oportuniści, którzy upierają się przy myleniu antysyjonizmu i antysemityzmu. Pacyfikowanie obozów spotyka się z krytyką personelu szkół. Nara Milanich, profesor historii w Barnard College, znalazła się wśród 20 wykładowców żydowskich, sygnatariuszy listu do rektor Nemat Shafik, ostrzegających przed uzbrojeniem antysemityzmu w Columbii przez polityków dążących do podsycenia podziałów.
Prime Minister Benjamin Netanyahu:
"What’s happening in America’s college campuses is horrific. Antisemitic mobs have taken over leading universities. They call for the annihilation of Israel. They attack Jewish students. They attack Jewish faculty. pic.twitter.com/ZuoeAUyP2s
— Prime Minister of Israel (@IsraeliPM) April 24, 2024