R E K L A M A
R E K L A M A

W poszukiwaniu korzeni. Gabriel Hyodo o samurajach i ninja

Gabriel Hyodo to młody człowiek ze związku Polki i Japończyka. Na swoim kanale prezentuje ciekawe reportaże o różnych aspektach Japonii i jej kultury, w czym pomaga mu ojciec. Tym razem udali się do miasta Iga Ueno niedaleko Kioto, znanego w całym kraju.

Fot. YouTube

Urodził się tu jeden z największych poetów japońskich Bashō Matsuo, uważany za twórcę haiku, więc jest okazja, by zobaczyć jego świątynię.

Ale faktycznym celem wyprawy jest miasto jako jedno z centrów sztuki walki ninjutsu, rozsławionej przez kinematografię. Konkretnie szkoły Iga-ryū. Oprócz niej funkcjonowała szkoła Koga. Czym się różnią? – Iga ninja używali głównie ognia, a Koga ninja specjalizowali się w chemii – wyjaśnia Tomonosuke, młody adept ninjutsu.

Nie wiadomo, kiedy dokładnie ninja pojawili się na ziemi japońskiej, prawdopodobnie w VI wieku n.e. Służyli lokalnym feudałom do cichego usuwania przeciwników oraz jako skuteczni szpiedzy. Rekrutowali się spośród zwykłych ludzi, rybaków oraz rolników. Według przekazu rodzinnego panów Hyodo pochodzą oni z wyspy Sikoku. W odległej przeszłości trudnili się piractwem, choć na co dzień byli zwykłymi rybakami. Atakowali statki koreańskie i chińskie – dla łupów, rzecz jasna. Pracowali dla rodu samurajskiego Murakami, stojąc na czele kilkuset piratów. Wskazuje na to nazwisko Hyodo, oznaczające dowódcę.

Czasami się śmieję z tego… – rzuca Gabriel. – To naprawdę – kontruje ojciec w zabawnym dialogu. – Tata jest przekonany, że to jest prawdziwe. Jesteśmy dumni z tego – przerywa mu kategorycznie starszy pan. Potem oprowadzają po Iga Ninja Museum, powstałym z dawnego domu ninja. Zamaskowana kobieta pokazuje, jak poruszać się po wnętrzu pełnym obrotowych ścian, drzwi pułapek, ukrytych wejść, przemyślnych skrytek na broń. Nie wolno tam nagrywać filmów, ale materiały poglądowe są wystarczająco wymowne. Rzuty stalowymi shurikenami, ścinanie mieczem słupków bambusowych oraz pokazy walk przekonują, że realia z filmów fabularnych nie są specjalnie przekłamane. Do jednego z pokazów ninja wytypował Gabriela. Miał rzucić do tarczy starym shurikenem w postaci strzałki. Udało się. Przy okazji prowadzący pokazy nazwał Gabriela „polskim ninja” i pochwalił jego japońszczyznę.

Ostatnim celem był pieczołowicie zrekonstruowany zamek samurajski z fantastycznymi zbiorami militariów. Warto zobaczyć. 

2024-11-07

Bohdan Melka na podst. „Historia naszej rodziny: Samurajowie? Ninja?”, YouTube