„Świat pereł” z Zamościa to na pierwszy rzut oka sklep jubilerski, jakich setki można spotkać w całym kraju. W rzeczywistości to przede wszystkim hurtownia i salon pereł, które stanowią zdecydowaną większość przychodów firmy.
Wszystko zaczęło się w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy mama obecnego właściciela Mateusza Pyry wyjechała do Kalifornii do rodziny.
– W Stanach Zjednoczonych mama ukończyła kursy szlifowania bursztynu i robienia biżuterii – mówi pan Mateusz. – Oprócz bursztynu zajmowała się także koralami oraz perłami, w których się zakochała. Po powrocie do kraju w 2004 r. otworzyła salon jubilerski i firmę „Świat pereł”. Ja zawsze interesowałem się minerałami i w tym czasie ukończyłem geologię, a konkretnie prospekcję i poszukiwanie złóż i kopalin w krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Także zakochałem się w perłach. Ukończyłem specjalistyczne kursy identyfikacji pereł w Stanach Zjednoczonych i Polsce. Mama nauczyła mnie produkcji biżuterii, a gdy poszła na emeryturę, przejąłem po niej firmę.
Handel perłami to działalność niszowa. W Polsce zajmuje się tym najwyżej 10 firm, a ekspertów specjalizujących się w ocenie pereł jest zaledwie 20 (wśród nich Mateusz Pyra).
Największą część oferty stanowią najtańsze perły słodkowodne, których 90 proc. na światowe rynki dostarczają Chiny.
– Od lat jeżdżę na największe targi pereł do Chin, a konkretnie do Hongkongu i Szanghaju. Czasem kupuję też perły od dużych, profesjonalnych, zagranicznych pośredników. Ceny oczywiście zależą od wielkości, barwy, jakości. Każda perła jest niepowtarzalna, bo farmy to jednak nie fabryki. Ale możemy je spróbować uśrednić. Dobrej jakości centymetrowa Akoya może kosztować około tysiąca dolarów. Tahiti około czterech tysięcy. Podobnej wielkości i jakości perła australijska sześć tysięcy dolarów, a perła naturalna wyłowiona przez nurków z morza czy oceanu dwanaście tysięcy dolarów. Jednak te perły poławiane czy wyławiane to są klejnoty mające 100, 200, a czasem więcej lat, gdyż dziś nie ma już poławiaczy pereł, jacy jeszcze nie tak dawno żyli na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Fot. archiwum firmy
Właściciel nie chce wyjawić, ile kosztował jego najdroższy sznur pereł. Zdradza tylko, że w Polsce takie transakcje dochodzą do 150 tys. zł.
Obecnie w ofercie sklepu znajdują się między innymi: kolia z pereł South Sea za 28 tys. zł, kilka klejnotów z pereł Tahiti w cenie od 10 do 11,7 tys. zł. Naszyjnik z pereł Akoya za 15 tys. zł. Mniej zasobni klienci mogą kupić pierścionki z dużymi, ładnymi perłami oprawionymi w pozłacane srebro już za kilkaset zł. Na najmniej wymagających czekają perły słodkowodne, z których bransoletka długości 19,5 cm kosztuje zaledwie 65 zł.
Wśród klientów zamojskiej firmy nie brakuje osób, które pojawiają się na różnych listach najbogatszych Polaków.
– Oczywiście nie zdradzę nazwisk. Większość tych klientów składa zamówienia spersonalizowane. Określają rodzaj pereł, ich wielkość, długość naszyjnika, kolor. Większość kupuje je dla swoich matek, żon, sióstr, córek, ale dla niektórych jest to także lokata kapitału. To bardzo dobry sposób na pomnażanie majątku. Podczas jednego z wielkich tsunami, jakie jakiś czas temu nawiedziły Japonię, zniszczeniu uległo 80 proc. farm pereł Akoya i niemal natychmiast ich cena wzrosła o 200 – 300 proc.
Zamość to stosunkowo niewielkie miasto i może się wydawać, że trudno stąd sprzedawać perły na cały kraj i do kilku państw Europy.
– Dziś można prowadzić biznes praktycznie w każdym zakątku świata. Gdy mam klienta, to albo załatwiamy interes przez internet, albo wsiadam w samochód i jadę do niego osobiście. Nie ma znaczenia, czy to w Polsce, we Francji, w Niemczech, we Włoszech, na Litwie, gdzie często sprzedaję nasze perły.
Właściciel ma nie tylko profesjonalną stronę internetową, ale regularnie wystawia swoją biżuterię podczas 30 targów, wystaw i branżowych wydarzeń w kraju, na Litwie oraz w Czechach.
– Tak jak w przypadku kamieni szlachetnych istnieją także perły syntetyczne, a raczej ich imitacje. Produkuje się je na masową skalę w nowoczesnych fabrykach. Niektóre są tak dobrej jakości, że do rozpoznania, czy mamy do czynienia z imitacją, czy oryginalną naturalną perłą potrzebny jest mikroskop z dwudziestokrotnym powiększeniem.
Mimo że perły mogą przetrwać tysiące lat, to nosząc je, powinno się przestrzegać kilku zasad: zdejmować przed snem, nie nosić podczas uprawiania sportu, nie pryskać perfumami, nie używać preparatów do czyszczenia biżuterii ani innych środków czyszczących. Szczególnie wymagające w pielęgnacji są „czarne” perły. Powinno się je czyścić tylko nawilżoną bawełnianą ściereczką, a następnie wycierać do sucha.
– W Polsce jeszcze niedawno panował przesąd, że perły przynoszą nieszczęście. To oczywiście mit. Dwie znane brytyjskie królowe Wiktoria i Elżbieta II uwielbiały perły i nosiły je całe życie. Pierwsza żyła ponad 80 lat, gdy w Europie średnia długość życia nie przekraczała pół wieku. Druga dożyła 96 lat. Więc to może perły zapewniły im długie i szczęśliwe życie?