R E K L A M A
R E K L A M A

Sejm, alkohol i pięści. Bójka z aktorem w tle wstrząsnęła parlamentem

Sejmowe kuluary niejedno już widziały. Posłów pod wpływem zbyt wielu procentów, panie niezbyt ciężkich obyczajów, był też jeden polityk, który uciekał przed dziennikarzami po drabinie pożarowej. Ten polityk został potem na dwie kadencje prezydentem i do dziś cieszy się dużym uznaniem wśród Polaków różnych opcji. 

Jacek Kopczyński /Źródło: YouTube

Początki Sejmu w wolnej Polsce to była istna wolna amerykanka, jeśli idzie o okołopolityczny obyczaj. Dziennikarze i posłowie chętnie się ze sobą bratali, szybko przechodzili na ty, zapewne niesieni euforią odbicia ojczyzny z rąk komunistów po latach nierównej walki. Bratanie zaczynali więc rano na sejmowych korytarzach, by pod wieczór przenieść je do słynnego baru za kratą, nazywanego tak od kutego ogrodzenia, które oddzielało go od reszty korytarza. W tym sejmowym lokalu politycy i reporterzy niejednokrotnie kończyli długie dni pracy parlamentarnej wspólnie nad jedną flaszką. Takie to były czasy i nikt się temu specjalnie nie dziwił. Dopiero później na ową fraternizację klasy politycznej z czwartą władzą zaczęto patrzeć bardziej podejrzliwie i przykładać tak zwane zachodnie standardy. Przed dziennikarzami na zawsze zamknięto niektóre korytarze, zamknięto też oczywiście bar za kratą, ponoć po tym, jak poseł wykonał gest hailowania na powitanie korespondenta austriackich mediów. Do sejmowego cocktail-baru nie wchodzą też już od dawna samodzielnie asystenci posłów; mogą przyjść jedynie w towarzystwie polityka. Wszystko dlatego, że jakiś asystent po pijaku zaczął rzucać inwektywami na prawo i na lewo.

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-05-30

Plotkara