Oryginalny, inny, ciekawy. Tak naprawdę nie ma na imię Igor, tylko Tomasz. – Igor to właściwie była ksywka nadana przez kolegę w I klasie liceum. Miało to związek trochę z moim pochodzeniem, w moich żyłach płynie ukraińska krew, a trochę ze „Słowem o wyprawie Igora”, słynnym dziełem opisującym wyprawę księcia Igora Światosławowicza na Połowców w XII w., opowieścią założycielską o państwie ukraińskim, kiedyś ruskim. I to było mi bliższe, dlatego koledzy uznali, że bardziej pasuje do mnie imię Igor.
Subskrybuj