Kto nie wie, gdzie Ewę znaleźć, nie trafi. Tu działa tylko szeptana reklama. Poszukującą była błądząca po Łodzi kobieta – zapewne aktorka, bo potem ujawniła, że gra w burlesce. Widząc na ulicy ubraną awangardowo, inaczej niż inne kobiety zagadnęła, gdzie się to kupuje. Dostała pożądany adres. Takich opowieści możemy przytoczyć tu wiele. – Dzisiaj, na przykład, przyszła do mnie pani z jakiegoś banku i powiedziała, że nie chce być sztampowa. Że oczekuje odrobiny szaleństwa – zdradza pani Ewa. – No to pokombinujmy – odparła zadowolonej klientce.
Subskrybuj