Oasis wyrusza w trasę. Bracia się pogodzili i wracają na scenę

Fani zespołu Oasis mają powody do radości. Uwielbiany przez nich zespół nie tylko wznawia swój najpopularniejszy album, ale też wyrusza w trasę. Po blisko 16 latach przerwy w koncertowaniu i nagrywaniu nowych piosenek bracia Gallagher – 51-letni Liam i starszy od niego o 6 lat Noel, liderzy Oasis – wracają razem na scenę pod szyldem ich dawnej grupy. 

Fot. Flickr

Zespół powstał w 1991 roku w Manchesterze. Należy do najpopularniejszych brytyjskich kapel lat 90. ubiegłego wieku. Konkurował na angielskich listach przebojów z drugim stosunkowo wtedy młodym – o trzyletnim stażu – zespołem Blur. Obydwie grupy grały gitarową muzykę rockową, obydwie też czerpały natchnienie z twórczości The Beatles, chociaż ich nagrania miały ostrzejsze brzmienie. Czołowymi muzykami w Oasis byli wspomniani bracia Gallagher. Liam uformował zespół na bazie kapeli Rain, którą tworzyli Paul „Bonehead” Arthurs (gitara), Paul McGuigan (bas) i Tony McCarroll (perkusja). Również on wymyślił dla grupy nową nazwę. Kiedy formacja Oasis nabrała rozpędu, dołączył do niej Noel. Starszy brat Liama podjął się tworzenia repertuaru. „Od młodych lat kochałem muzykę i pilnie uczyłem się gry na gitarze” – mówi Noel o czasach, kiedy był członkiem ekipy technicznej towarzyszącej grupie Inspiral Carpets. „Później Liam zaprosił mnie do Oasis i już po dwóch próbach wyczuliśmy, że moje piosenki mają przebojowy potencjał”. 

„Definitely Maybe”

Noel Gallagher skomponował wszystkie utwory, które znalazły się na debiutanckim longplayu Oasis, zatytułowanym „Definitely Maybe” (1994). Z okazji 30-lecia premiery tej płyty 30 sierpnia do sprzedaży trafiło jej rozbudowane wznowienie – i to w kilku wersjach. Zarówno na krążkach winylowych, jak i na kompaktach. Poprawiono w nich jakość dźwięku, a najbogatszą wersję poszerzono o nagrania koncertowe oraz o utwory, które na premierowe wydanie „Definitely Maybe” nie trafiły. Noel Gallagher długo był jedynym kompozytorem w zespole. Dopiero na czwartym longplayu, zatytułowanym „Standing on the Shoulder of Giants” (2000), w twórczych obowiązkach wsparł go Liam, komponując piosenkę „Little James”. Najwyraźniej poczuł wtedy w sobie autorską moc, bo na późniejszych płytach umieszczał więcej własnych piosenek. To, że uwielbia złotą erę brytyjskiej muzyki, potwierdził w jednym z wywiadów. Zapytany wtedy, kim chciałby być, gdyby nie był Liamem Gallagherem, odpowiedział bez namysłu, że Johnem Lennonem. Z kolei poproszony o wymienienie ulubionego filmu, od razu podał „Quadrophenię” – muzyczny wizerunek Londynu wczesnych lat 60. ubiegłego wieku z muzyką grupy The Who. Natomiast na pytanie, o czym mógłby z kimś rozmawiać godzinami, odpowiedział, że o Beatlesach. Żadnej płyty tego zespołu lider Oasis nie wyróżnia ponad pozostałe. Lubi je wszystkie. Jego fascynację nagraniami czwórki z Liverpoolu można odnaleźć w niejednej piosence Oasis. Ale to normalne. Nie tylko on czuje sympatię do longplaya „Abbey Road” oraz innych płyt, które pozostawili po sobie Beatlesi. 

Do 2008 roku Oasis wydali 7 albumów, z których ostatni to „Dig Out Your Soul”. Wtedy też spory między Liamem i Noelem doprowadziły do rozpadu zespołu. Mimo że nie było już wspólnych nagrań, fani grupy bacznie śledzili solowe poczynania braci Gallagherów. Chociaż zespół nie istniał, Liam i Noel czuli sentyment do wspólnych nagrań. Jako występujący oddzielnie soliści często wracali do przebojów wylansowanych przez Oasis. 

W 2010 roku, na dorocznej muzycznej gali Brit Awards, ich album „(What’s the Story) Morning Glory?” (1995) – drugi w dyskografii zespołu – został uznany za najlepszy brytyjski krążek 30-lecia. Mimo pochlebnej oceny ich dokonań Gallagherowie nie zakopali wojennych toporów. Nagrodę odebrał wtedy jedynie Liam i w swojej przemowie dziękczynnej nie wspomniał o Noelu, mimo że jego brat skomponował prawie wszystkie piosenki wydane na tym albumie. „Słuchajcie, dzieciaki” – powiedział po tym, jak Noddy Holder, były wokalista Slade, wręczył mu okolicznościowe trofeum. „Najlepsze grupy żyją wiecznie”. Po zdawkowej przemowie rzucił mikrofon i nagrodę w publiczność, po czym tak samo jak szybko wszedł na estradę, tak samo w pośpiechu ją opuścił. 

Rodzinne kłótnie?

Powody nieporozumień między braćmi nie są do końca jasne. Kiedy niedawno Noel był na zakupach, otoczyła go grupa dzieci. Jeden z malców zapytał muzyka, dlaczego drze koty z bratem. „Bo mi ukradł misia” – odpowiedział Noel. Ponieważ chłopiec nie dowierzał, żeby dorosły mężczyzna mógł bawić się pluszowym misiem, muzyk dodał: „Naprawdę, ale w 1978 roku”. Po rozmowie z dziećmi Noel wsiadł do rolls-royce’a, który czekał na niego przed sklepem. Czyżby spory z dzieciństwa spowodowały tak długi rozłam w ich kontaktach? Pewnie nie, ale skoro się pogodzili, to może do prawdziwych powodów ich muzycznej rozłąki nie warto akurat teraz wracać. Wszak niedługo znów będą razem na scenie – i to na czele Oasis. 

Tournée zespołu wystartuje 4 lipca 2025 roku w Cardiff. Zaplanowano 17 koncertów, które obejmą Wielką Brytanię (m.in. 5 spotkań z publicznością na Wembley) oraz Irlandię (2 występy w Croke Park). Fani zapewne liczą, że organizatorzy rozbudują trasę, bo przecież nie brakuje miłośników twórczości zespołu w innych krajach, nie tylko europejskich. 

Bilety na ogłoszone koncerty rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Ich ceny zaczynały się od 135 funtów (ok. 684 zł), jednak szybko wzrosły do 355 funtów (ok. 1800 zł), w miarę jak wzrastał popyt. Jeśli ktoś chciał skorzystać z przywilejów VIP, w ramach których jest udział w poprzedzającej koncert imprezie, musiał zapłacić 506,25 funta (ok. 2567 zł). 

Na wieść o dużym zainteresowaniu koncertami organizatorzy dodali do trasy 3 miasta. Na razie nie ma informacji o kolejnych miejscach występów, ale przy tak dużym zainteresowaniu powrotem Oasis na estrady niewykluczone, że trasa się rozrośnie. Pewnie nasi fani chętnie powitaliby grupę w Polsce. A ponieważ w przyszłym roku minie 30 lat od wydania longplaya „(What’s the Story) Morning Glory?”, to istnieje szansa, że wtedy także ten album trafi na rynek w rozbudowanej wersji, jak to się stało z płytą „Definitely Maybe”. 

2024-09-13

Grzegorz Walenda