Wygodnym, aspirującym do miana luksusowego, mocnym elektrycznym SUV-em (Audi Q6 e-tron) i przestronnym, ośmioosobowym busem, zbudowanym na bazie dostawczaka, ze spalinowym dieslowskim silnikiem (Mercedes Vito Tourer). Czym wybrałbym się w kolejną podróż? Wybór jest prosty…
Co jakiś czas w motoryzacyjnym świecie jak bumerang wraca dyskusja o sensie pokonywania długich tras elektrycznymi samochodami. Entuzjaści zapewniają, że to żaden problem, zwłaszcza gdy dostaniemy się na zachód Europy. Przeciwnicy straszą utknięciem gdzieś na poboczu, pośrodku niczego, w oczekiwaniu na lawetę. Jedne i drugie teorie są przejaskrawione, a prawda leży gdzieś pośrodku.
Czy da się jeździć elektrykiem długo i daleko? Jasne, że tak, ale wymaga to cierpliwości, skrzętnego planowania podróży i zamiłowania do częstych postojów. Przekonałem się o tym podczas wyprawy do Hamburga za kierownicą poznanego kilka tygodni wcześniej Audi. Q6 e-tron to wpadający w oko spory SUV. Jest też pierwszym modelem, w którym mamy do czynienia z zupełnie nowym projektem wnętrza. Efektownym, nowoczesnym, sprawiającym naprawdę dobre wrażenie. I już wkrótce całkiem popularnym, bowiem nadchodzące premiery Audi będą w środku wyglądały niemal identycznie, według powielanego wzoru. Nie czas jednak na szczegółową recenzję Q6, bo już szerzej przedstawiałem ten wóz, lecz na krótkie wrażenia z jazdy. Długiej jazdy.
Subskrybuj