R E K L A M A
R E K L A M A

Stary jak świat. Strach według Roberta Peckhama

Nie trzeba długo dedukować, by nabrać głębokiego przekonania, że strach był i jest elementarnym uczuciem, towarzyszącym człowiekowi od zawsze. Strach jest uczuciem wegetatywnym, wszechobecnym, ale nie zawsze destrukcyjnym.

Rys. Katarzyna Zalepa

Otacza nas i osacza, jest bezustannie obecny „jak szum tła w filmie”, pisze autor dziejów strachu, Robert Peckham, historyk specjalizujący się w badaniach skutków nowych technologii, który podjął temat jako motyw swej innej historii świata. Zaczął pisać książkę, gdy wybuchła pandemia covid, gdy w imię strachu przed wirusem ograniczona została wolność setek milionów ludzi. To wtedy uderzyła autora spójność strachu i polityki, co pozwoliło sformułować zastanawiające wnioski. Dostrzegł bowiem związek między istnieniem różnych ustrojów a lękami, które to istnienie umożliwiają. Ale strach, instrument polityki, może być także czynnikiem zmian. „Nauczono nas myśleć, pisze uczony, że strach stanowi antytezę systemów demokratycznych – w przeciwieństwie do pełnych lęku autokracji, gdzie represyjne państwo wykorzystuje terror do podporządkowania sobie obywateli, wpaja się nam, że demokracja chroni nas, nasze prawa i nasze życie”.

Jest to dość kostyczna, profesorska opowieść, pozbawiona narracyjnej lekkości i literackiego uroku. Nie czyta się jej lekko, niemniej warta jest uwagi ze względu na przyjętą perspektywę i konkluzje. Autor prezentuje ludzkie, społeczne lęki, które zwyczajowo utożsamiane są z wydarzeniami historycznymi. „Katastrofami naturalnymi, epidemiami, rewolucjami, technologiami, krachami finansowymi, wojnami i dyktaturami. Książka przechodzi od przedreformacyjnej Europy do XXI-wiecznych Chin i od czarnej śmierci do współczesnej ekopaniki oraz pokazuje, jak strach w jednym obszarze może się przedostać do kolejnego, i to do tego stopnia, że jest nieustannie redystrybuowany w przestrzeni politycznych, społecznych i technologicznych systemów”. Jest to więc spojrzenie nowe i inspirujące, ukazujące z jednej strony, że nihil novi sub sole, ale zmieniają się konteksty, które wyznaczają strachowi nowe miejsce w życiu ludzi. To miejsce globalne. Peckham śledzi zjawisko strachu w ciągu ostatnich 700 lat, zaczyna od opisu monopolu Kościoła katolickiego na strach, zniesionego w praktyce przez katastrofalne plagi (klęska głodu, dżumy, cholery), ale prowadzącego do zdefiniowania idei strachu i zarządzania nim. Ludzie bali się zawsze, ale też zawsze byli tacy, którzy potrafili ich strach wykorzystać w swoim interesie. Owszem, słuchano proroków dobra, jak Mahatma Gandhi czy Martin Luther King, ale „pod koniec XX w. zaczęto skupiać się na mniej pozytywnych emocjach politycznych”.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-01-17

Henryk Martenka